Jak nauczyłam się być sobą

Jak nauczyłam się być sobą

Linda doświadczyła prawdziwej wolności, gdy zdała sobie sprawę, że istnieje tylko jedna osoba, której ma się podobać.

5 min ·

Już od najmłodszych lat byłam uczona, jak ważne jest to, by imponować i podobać się ludziom. Odczuwałam nacisk, by być inteligentną, zdobyć dobre wykształcenie, być popularną, modnie się ubierać, itd. Jako dziecko i nastolatka często porównywałam się z innymi, przez co nigdy nie czułam się wystarczająco dobra. Moi przyjaciele zawsze wydawali mi się mądrzejsi, ładniejsi, lepsi – na przykład w graniu na pianinie czy też w sporcie.

Straciłam pewność siebie i stałam się bardzo małomówna. To, że byłam cicha, oddzielało mnie jeszcze bardziej od innych i sprawiło, że straciłam przyjaciół. Nie potrafiłam się wypowiedzieć, ponieważ za bardzo bałam się odrzucenia. Czułam się, jakbym była na zewnątrz wszystkiego – boleśnie świadoma swojego odizolowania. Pamiętam, że czułam się bardzo samotna i nieszczęśliwa. Wyglądało to tak, jakbym była zamknięta w pudełku i pragnęła się uwolnić.

Nie chciałam spędzić reszty życia w tym stanie, więc zaczęłam szukać rozwiązania, które by zaspokoiło moje wewnętrzne potrzeby. Nie rozumiałam wtedy, że powodem moich problemów było życie z dala od Boga i że jedynie z Nim mogę znaleźć prawdziwą wolność.

Tylko to, co myśli Bóg, ma znaczenie

Gdy miałam 20 lat, spotkałam kogoś, kto pierwszy raz w życiu powiedział mi, że mogę zaprosić Jezusa do mojego serca, a wtedy On stanie się moim przyjacielem. I tak się stało –Jezus został moim Panem i Zbawicielem; oddałam w Jego ręce całe swoje serce i życie. Już dłużej nie czułam się samotna. Zrezygnowałam z kontrolowania własnego życia, gdyż w przeszłości dostałam bolesną nauczkę i wiedziałam, że takie życie prowadzi jedynie do poczucia winy, rozczarowań, żalu i nieszczęścia. Stałam się zależna od Jezusa i pozwoliłam, by On kierował moim życiem i pomógł mi podejmować wszystkie decyzje. W ten sposób osiągnęłam pewien stopień radości i pokoju, lecz nadal byłam dręczona tym, co ludzie sobie o mnie pomyślą.

Często przyłapywałam się na tym, że próbuję usprawiedliwiać to, co powiedziałam czy uczyniłam, byle tylko zyskać aprobatę innych. Jednak Boży Duch – Duch Święty poprzez Pismo Święte stopniowo mnie oświecał, aż zrozumiałam, że istnieje tylko jedna osoba, której mam się podobać – a tą osobą jest Jezus. On mnie umiłował i umarł za mnie, bym mogła zostać uwolniona ze wszystkich moich więzów i łańcuchów. Podjęłam stanowczą decyzję, że nie będę więcej świadomie dążyć do tego, by podobać się ludziom, lecz tylko mojemu drogiemu Jezusowi. Słowo Boże, które w tym czasie mnie wzmacniało, to werset z Listu do Hebrajczyków  4,13: „I nie ma stworzenia, które by się mogło ukryć przed nim, przeciwnie, wszystko jest obnażone i odsłonięte przed oczami tego, przed którym musimy zdać sprawę.” Zdałam sobie sprawę, że Boże oczy stale mnie obserwują, więc nie potrzebuję dłużej zajmować się tym, co inni ludzie o mnie myślą. Liczy się tylko to, co myśli Bóg.

Czasem mocne osobowości sprawiały, że się wycofywałam i zamykałam w sobie. Wtedy werset: „Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, lecz mocy i miłości, i powściągliwości” (II List do Tymoteusza 1,7) stał się moją bronią przeciwko bojaźni i uczuciom strachu. W miarę upływu czasu, coraz bardziej uwalniałam się od tego, co ludzie myślą o mnie. Zamiast być związaną przez innych, coraz bardziej i z coraz większą radością byłam związana z moim drogim Jezusem i tym, co Bóg o mnie myśli. Porównywałam się do tego, co Słowo Boże mówi i pozwalałam, by Bóg uczył mnie, jak żyć na Jego upodobanie.

Doświadczyłam wolności

Zaczęłam myśleć w zupełnie inny, nowy sposób. Zrozumiałam, że życie nie kręci się wokół mnie. Zamiast dążyć do tego, by zaspokoić własne egoistyczne potrzeby, zaczęłam służyć innym i troszczyć się o nich. Jednocześnie coraz bardziej uwalniałam się od tego, co ludzie myślą o mnie. Dobry Bóg dał mi wiele możliwości, bym mogła to realizować.

Teraz, kiedy przebywam razem z przyjaciółmi i rodziną, jestem w stanie wyrażać siebie i wypowiadać się w swobodny sposób – z lekkością i uśmiechem. Słucham moich przyjaciół i rodziny z nastawieniem, by im pomoc i jeśli to możliwe, ulżyć im i sprawić, by ciężary, które niosą, stały się lżejsze. Moje życie stało się bogate i obfite. Jeżeli naprawdę uwolnisz się od tego, by myśleć o samym sobie i o tym, jak inni ludzie cię widzą, możesz pomóc innym odnaleźć drogę do Boga oraz sprawisz, że doświadczą tej samej wolności, jakiej ty doświadczyłeś.

Jezus dał mi zdrowy zmysł i w swobodny sposób mogę wyrażać samą siebie, używając własnej osobowości i tego, czym zostałam obdarzona. Zmartwienia i troski nie mają już więcej władzy nade mną. Bóg jest moim pomocnikiem – w potrzebie modlę się do Niego i proszę o pomoc. Ciężar, jaki niosłam przez tyle lat – zniknął. Odpocznienie i pokój w moim wnętrzu pogłębia się i jest podobny do spokojnej, cichej rzeki. Z każdym mijającym dniem staję się bardziej wolna i lekka. Jezus jest rzeczywiście Wielkim Wybawcą!

Wersety Biblijne zaczerpnięte z Biblii Warszawskiej, chyba że zaznaczono inaczej. Copyright © Towarzystwo Biblijne w Polsce 1975. Wszelkie prawa zastrzeżone.