Być uczniem, to bardzo osobista sprawa
Każdego dnia na nowo Raymond jest uchwycony tym niesamowicie interesującym przekształceniem, które trwa całe życie.
Gdy zostajemy uczniem Jezusa, zapisujemy się do szkoły, która trwa całe życie, by uczyć się być takim, jak On. Rozmawiamy z Raymondem, który każdego dnia doświadcza zmian, jakie w jego życiu wprowadza przekształcenie.
„Być uczniem to najważniejsza rzecz w moim życiu; to moc napędowa mojego chrześcijaństwa, która uratowała mi życie.”
Kiedy Raymond miał 19 lat, postanowił, że będzie naśladował Jezusa. Otrzymał wiarę w to, że może całkowicie zmienić życie, które prowadził – rzucić palenie papierosów, kradzieże, narkotyki, życie „chłopaka z ulicy” – jak to opisuje, i opuścić gang, do którego należał.
„Żyliśmy tak, jak chcieliśmy i robiliśmy to, na co akurat mieliśmy ochotę. Popełnialiśmy wiele drobnych przestępstw i czyniliśmy dużo głupich rzeczy” – opowiada Raymond, gdy wspomina swoje życie nastolatka.
Jednak wśród tego wszystkiego, w swoim wnętrzu miałem wielką tęsknotę za Bogiem. Czułem, że jestem pociągany przez Niego, chociaż prowadziłem bardzo nieszczęśliwe życie. Często płakałem w samotności i modliłem się do Boga, by ujął się za mną i pomógł mi.
Nie wiedziałem, co mam robić, od czego zacząć ani do kogo się zwrócić. Gdy miałem 18 lat, kupiłem sobie motor, bo myślałem, że to zatrzyma mnie z dala od gangu i tego środowiska, lecz w zamian znalazłem się w gangu motocyklistów – więc w zasadzie nic się nie zmieniło. Wszystko to stworzyło we mnie potężną potrzebę i tęsknotę za Bogiem.”
Decyzja, która zmieniła moje życie
Ojciec Raymonda był chrześcijaninem. Pewnego dnia, kiedy Raymond był w mieście i sprzedawał narkotyki, zobaczył przyjaciela swojego ojca, który szedł w jego kierunku.
„Nie chciałem rozczarować swojego ojca, więc się ukryłem. I gdy tak stałem, pojawiła się we mnie pewna myśl: O nie, teraz jest już dosyć! Muszę zacząć nowe życie!” Musiałem wypowiedzieć to głośno, ponieważ pamiętam, że zobaczyłem mężczyznę, który stał obok i skinął na mnie. Odwróciłem się więc w jego stronę, a gdy spojrzałem ponownie, już go tam nie było. Jestem pewien, że to Bóg posłał swojego anioła, by mi pomógł. O każdą duszę toczy się walka, a kiedy ktoś się nawróci, to w niebie jest wielka uroczystość. Jeśli więc jakiś człowiek ma potrzebę, to Bóg zrobi wszystko, co w Jego mocy, by go podnieść.”
Tego dnia Raymond postanowił, że skończy z tym, co robi i obierze zupełnie nowy kierunek w swoim życiu – zacznie nowe życie.
„Oddałem całe moje serce Jezusowi i bardzo szybko stałem się uczniem. Zrozumiałem, że jeżeli chcę mieć jakąś przyszłość, to muszę stać się uczniem.”
Tęsknota ucznia
Upłynęło już 35 lat od tego dnia, kiedy Raymond podjął to ważne postanowienie. Gdy razem z nim siadamy przy stole, by zastanowić się, z czego składa się wykształcenie ucznia, zauważamy, że rozmawiamy z mężczyzną, który ma swoją siłę w Bogu. Ta siła jest widoczna nie tylko na zewnątrz, lecz także wewnątrz i jest rezultatem ciągłego, trwającego całe życie – kształcenia, w które Raymond nadal jest bardzo aktywnie zaangażowany.
„Tęsknotą ucznia jest głód i pragnienie, by dojść dalej i stać się podobny Mistrzowi. Nędzny ja człowiek! – mówi Apostoł Paweł w Liście do Rzymian 7,24. Tak to również odczuwa uczeń w swoim sercu. Być może czujesz, że chociaż jesteś uczniem, to jednak masz naturę i są pewne złe skłonności w tobie, które musisz przezwyciężyć i toczyć przeciwko nim bój. Tęsknisz za tym, by dojść do takiego życia, jakim żył Jezus i odczuwasz, że musisz zdobyć coś więcej, niż to, co już posiadasz.
Odczuwasz wielką potrzebę w swoim sercu, by otrzymać coś nowego. Uczeń zachowuje tę potrzebę i pragnienie przez całe swoje życie, ponieważ zawsze istnieje coś więcej, do czego może dążyć. (List do Filipian 3,12-14)”
Osobiste objawienie o Jezusie
Tak to odczuwa Raymond aż do dzisiejszego dnia. Jednak, aby dojść do tej głębokiej potrzeby osobistego przekształcenia, trzeba przyznać się i poznać samego siebie – mieć świadomość własnej, grzesznej natury. Raymond opowiada nam, w jaki sposób jego siła musiała zostać złamana, by mógł zobaczyć „własną nędzę”.
„Kilka lat po tym, jak oddałem swoje serce Jezusowi, nadszedł czas, w którym – można to wyrazić w ten sposób – Bóg złamał mnie, bym mógł zrozumieć, że nie przez własną moc, ani własną siłę otrzymam zwycięstwo. Zacząłem o wiele częściej czytać Słowo Boże; byłem odważny, rozumiałem naukę, ale Bóg chciał mi pokazać, że poznanie w mojej głowie nie wystarczy. Muszę otrzymać wiarę.
Byłem pod Bożym karceniem. Nie upadłem w grzech ani nie zacząłem grzeszyć, ale zostałem złamany tak, jak Job. Doszedłem do wielkiej potrzeby i zrozumiałem, że muszę się upokorzyć i być ubogim sam w sobie. Potrzebowałem objawienia; potrzebowałem Bożego działania.”
W tym czasie Raymond rzeczywiście zrozumiał, kim jest Jezus, jego Mistrz.
„Jezus objawił się dla mnie przez werset: „Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie!” (Ewangelia Mateusza 11,28) Zrozumiałem więc, że muszę przyjść do Jezusa, włożyć moje jarzmo na Niego i oczekiwać na odpowiedź, a On przyjdzie i pomoże mi. Nie poddawałem się.
Wtedy zobaczyłem, jaką osobą jest Jezus i co On dla mnie zrobił, kiedy przyszedł tutaj na ziemię. On oddał swoje życie za mnie. Wylał swoją krew, bym mógł iść tą samą drogą, którą On szedł. On otworzył dla mnie nową i żywą drogę tak, bym mógł wstępować w Jego ślady. On może mnie prowadzić naprzód: On może wysłuchać moich modlitw i może dać mi pomoc.
Odczułem, że otrzymałem porządne połączenie z Jezusem. Znalazłem perłę na roli. Jest nią Jezus. Być uczniem, to bardzo osobista sprawa. To nie jest tylko coś, co się robi dlatego, że tak jest fajnie i tego chcę, ale muszę mieć osobiste objawienie, osobiste przeświadczenie o tym, że Jezus żyje, pewność tego, że Jezus rzeczywiście jest blisko mnie. Wtedy otrzymam głęboką, wewnętrzną społeczność z Nim. Ta wewnętrzna społeczność jest niezwykle cenna dla ucznia i trzeba bardzo uważać, by jej nie utracić. Prowadzi ona do pokoju i radości wśród walki, karcenia i boju.”
Kształcenie, które trwa przez całe życie
„Jako uczniowie Jezusa doświadczamy ciągłego rozwoju w różnych dziedzinach. Duch stale objawia nam coś nowego w nas samych i przypomina o rzeczach, nad którymi należy pracować. To, co uważam za najbardziej interesujące w życiu ucznia, to właśnie coraz większa wolność od tego, co nas męczy i usidla. Z dnia na dzień stajemy się coraz bardziej uzależnieni od działania Ducha i nakierowani na to, co Bóg pragnie nam powiedzieć. Kiedy znajdę się w jakiejś okoliczności, wtedy najbardziej poszukuję tego, co Bóg pragnie mi przez to powiedzieć, a nie co ktoś, ten lub tamten, o tym sądzi. Jako uczniowie Jezusa jesteśmy coraz bardziej skupieni na naszym wnętrzu.
Jezus powiedział, że sam z siebie nie może nic uczynić, lecz stara się pełnić wolę Tego, który go posłał – Swojego Ojca. (Ewangelia Jana 5,30) To jest dziedzina, w której jako uczniowie możemy się stale rozwijać i na przykład nie reagować w sposób ludzki, nie wyciągać pochopnych wniosków i nie osądzać innych.”
Raymond wspomina przykład z dnia poprzedniego. Rozmawiał ze swoją żoną i powiedział coś na temat pewnej osoby, jakiś krótki komentarz; lecz później zdał sobie sprawę z tego, że to pokazało, iż jest trochę obrażony.
„Być może działałem zbyt pochopnie lub zbyt szybko komuś odpowiedziałem. Być może musiałem kilka razy powtórzyć to samo zdanie, ale ta osoba dalej nie słyszała i nie zrozumiała, co mówiłem i przez to byłem trochę poirytowany. Chociaż w momencie, kiedy to się działo, nie widziałem grzechu, który się objawił, to jednak później, gdy Duch mi na to wskazał, odczuwałem smutek z tego powodu. Żałowałem, że nie mam więcej cierpliwości, więcej miłości i zdolności, by znosić drugich. Zgodziłem się z tym osądem. Tak, byłem poirytowany, tak – brakowało mi cierpliwości. Gdy zgadzam się z tym osądem, jestem uwalniany, ponieważ wtedy Bóg i ja jesteśmy jedno w tym, że to, co uczyniłem nie było zbyt dobre. Wtedy jako uczeń mogę iść naprzód i następnym razem być bardziej czujny.
Musimy miłować prawdę tak, by prawda mogła nas uwolnić. (Ewangelia Jana 8,31-32) Kiedy widzę samego siebie i to, co mieszka w moim ciele – moją grzeszną naturę, którą każdy z nas odziedziczył – stwarza to we mnie wielki smutek, ale również wielką nadzieję.
W życiu ucznia powinien być stały rozwój. Nie możemy pozostać wciąż tacy sami. Nie możemy dzisiaj popełniać tych samych błędów, które robiliśmy 20 lat temu. Jeżeli będę czuł się bogaty i syty, mój rozwój zatrzyma się, obojętnie jak daleko doszedłem. Dopóki żyjemy, zawsze jest coś, co możemy znaleźć w nas samych i oczyścić tak, byśmy mogli być coraz bardziej podobni Chrystusowi.”
Interesujące życie!
„To życie jest dla mnie niezmiernie interesujące! Nie muszę być kimś szczególnym. Codziennie chodzę do pracy, wsiadam do samochodu, wracam do domu, jem obiad, idę na nabożeństwo. Tak właściwie prowadzimy zupełnie zwyczajne życie, lecz właśnie w tym normalnym życiu, grzech objawia się w naszym ciele. Dlatego też Jezus powiedział, że mamy brać na siebie swój krzyż codziennie i naśladować Go. (Ewangelia Łukasza 9,23) Każdego dnia Bóg pragnie mi coś pokazać. Muszę tylko być czujny i pilny. Bóg „… każdego ranka budzi moje ucho, abym słuchał, jak ci, którzy się uczą.” (Księga Izajasza 50,4) Uczeń ma dobry słuch, pragnie słuchać i znaleźć grzech w swojej własnej naturze tak, by go umartwić i doświadczyć rozwoju i przekształcenia na obraz Jezusa. Takie uczniostwo jest moim życiem.”
Wersety Biblijne zaczerpnięte z Biblii Warszawskiej, chyba że zaznaczono inaczej. Copyright © Towarzystwo Biblijne w Polsce 1975. Wszelkie prawa zastrzeżone.