Co będzie można napisać na twoim nagrobku?
W życiu każdego człowieka leży wielki potencjał. Jednak w jaki sposób możemy go odkryć?
Większość ludzi przechodzi różnego rodzaju kryzysy egzystencjalne w jakimś momencie swojego życia – i to nie jest nic dziwnego. Szczególnie, jeśli ktoś zmaga się z niską samooceną, wtedy ponure myśli szybko pojawiają się w jego głowie:
„Co ludzie powiedzą o mnie, gdy umrę? Czy będą mnie pamiętać? Czy moje życie miało jakiś sens i znaczenie?”
Takie myśli mogą cię prześladować i napełniać poczuciem beznadziejności lub apatii. Jednak może być zupełnie inaczej! Ostatnio doświadczyłam czegoś, co skłoniło mnie do refleksji nad niesamowitym potencjałem, jaki leży w życiu każdego człowieka.
Natknęłam się na stronę internetową, dzięki której mogłam zobaczyć, gdzie w Ameryce Północnej zostali pochowani poszczególni ludzie. Zaintrygowana wpisałam kilka imion, które znałam: moich dziadków, starych przyjaciół rodziny, itd. Rzeczywiście, poszukiwania przyniosły rezultat i zobaczyłam daty urodzenia i śmierci oraz nazwy cmentarzy, na których zostali pogrzebani moi bliscy i znajomi.
Wszystkie te osoby były z mojego rodzinnego miasta, ale byłam ciekawa, czy ta strona jest w stanie znaleźć kogoś innego z Ameryki Północnej. Zaczęłam więc szukać w mojej pamięci nazwisk osób, które mogłam znać, a które być może zostały pochowane daleko od miejsca, w którym mieszkam. Nagle pewne nazwisko przyszło mi do głowy – Monrad Grannes. Wiedziałam, że Grannes był człowiekiem, który już od swojej młodości zaczął naśladować Jezusa i pracował jako misjonarz i głosił ewangelię o Chrystusie – ewangelię zwycięstwa nad grzechem. To było wszystko, co o nim wiedziałam. Wpisałam więc „Monrad Grannes” w polu wyszukiwania i nacisnęłam „Enter”.
Zdanie na nagrobku
Ku mojemu zaskoczeniu, efektem wyszukiwania była nie tylko obiecana informacja, ale również fotografia jego nagrobka. Nie był to jakiś szczególny nagrobek, lecz słowa wyryte na nim od razu we mnie uderzyły:
„Ja zaś jak najchętniej sam na koszta łożyć będę i samego siebie wydam za dusze wasze.” II List do Koryntian 12, 15. II List do Koryntian 12, 15.
Nawet mając tak bardzo ograniczoną wiedzę na temat Grannesa, te słowa od razu wymalowały przede mną żywy obraz; obraz człowieka, który znalazł drogę do wolności od grzechu i bardzo chciał pomóc innym ją odnaleźć. Z radością więc poszukiwał i ze wszystkich sił służył ludziom, których serca tęskniły za czymś więcej.
By się upewnić, że tak właśnie było, skontaktowałam się z Markiem Timmonsem, człowiekiem, o którym wiedziałam, że osobiście poznał M. Grannesa. Poprosiłam, czy mógłby mi wyjaśnić, jakim człowiekiem był Monrad Grannes. Jego odpowiedź była bardzo żarliwa:
„Monrad Grannes był prawdziwym pasterzem. Spędził wiele lat, próbując znaleźć głodne serca, a wszyscy młodzi ludzie, którzy przez te wszystkie lata regularnie zgromadzali się u niego – nadal są uczniami Chrystusa.
Wszystko to, co miał, należało do Ciała Chrystusowego. Nigdy nie myślał o sobie. Ledwie weszło się do jego pokoju, a już krzesło było podsuwane, by usiąść. Sigurd Bratlie powiedział kiedyś, że w dziedzinie służenia, Monrad doszedł do Boskiej natury.
Wszystko jemu zawdzięczam. Był prawdziwym ojcem, którego życie przyniosło wiele owoców.”
Życie, które ma zawartość oraz ciężar na wadze
Monrad nie był sławny, a jego imię być może zostanie zapomniane wraz z upływem czasu. Możliwe, że tylko nieliczna grupa ludzi zna jego nazwisko. Jednak od czasu swojej młodości był on światłem w tym coraz bardziej ciemnym świecie i dzięki temu światłu pociągał innych z ciemności do światłości – do zupełnie nowego życia w zwycięstwie nad grzechem. Życie Grannesa sprzeciwiało się złu na tym świecie i było zupełnie poświęcone Bogu. Czy takie życie nie ma wartości dla Boga, skoro działało i pomagało ludziom, których On stworzył i miłuje? Tak, takie życie ma dla Niego ogromną wartość!
Sprzeciwianie się grzechowi w tych małych i wielkich okolicznościach, postawa sługi oraz przykład dla innych osób wokół nas, ma znacznie większą wartość niż otrzymanie nagrody Nobla albo wynalezienie lekarstwa, ratującego życie. Przecież Bóg pragnie i tęskni za duchem człowieka! Jest napisane: „Wszak Bóg nie jest niesprawiedliwy, aby miał zapomnieć o dziele waszym i o miłości, jaką okazaliście dla imienia jego, gdy usługiwaliście świętym i gdy usługujecie.” (List do Hebrajczyków 6,10)
Śpiewamy w jednej z naszych pieśni: „Jest życie, które ciężar ma na wadze.”
Życie Monrada Grannesa miało ciężar na wadze i zawartość, od czasu, gdy stał się uczniem Jezusa i zaczął słuchać głosu Bożego w swoim sercu. Ilu ludzi pragnęłoby wieść życie wypełnione prawdziwą wartością i sensem? Takie życie jest możliwe dla każdego z nas! Ja żyję w ten sposób i jestem wdzięczna za poczucie, że mam cel w życiu oraz za szczęście, jakie mi ono przynosi. To szczęście sprawia, że potrafię wstać każdego ranka.
Słowa na moim nagrobku
Co mogłoby zostać napisane na moim nagrobku? Czy będzie to tylko pusty, zimny kamień, odzwierciedlający bezwartościowe życie, jakie prowadziłam – życie dla samej siebie? Czy też może będzie tam kilka słów opisujących sposób, w jaki walczyłam, by moim życiem przynieść chwałę Bogu?
Jeśli będę stać wiernie przeciwko grzechowi, moje życie będzie trwale oddziaływać na innych. Nie po to, bym została zapamiętana jako bohater, albo otrzymała cześć od ludzi, lecz po to, by osoby wokół mnie mogły zobaczyć życie godne naśladowania oraz by zostały zachęcone i pobudzone do prowadzenia takiego samego życia. Być może mój nagrobek będzie mówił o czymś takim. Wtedy będę wiedzieć, że moje życie otrzymało Bożą pieczęć i aprobatę. W końcu przecież tylko to się liczy dla mnie.
Wersety Biblijne zaczerpnięte z Biblii Warszawskiej, chyba że zaznaczono inaczej. Copyright © Towarzystwo Biblijne w Polsce 1975. Wszelkie prawa zastrzeżone.