Dlaczego nie modlę się o to, by być cierpliwą mamą

Dlaczego nie modlę się o to, by być cierpliwą mamą

Próbowałam być cierpliwą – lecz z niewłaściwych powodów.

Moim celem, od kiedy zostałam mamą, jest to, by być cierpliwą i dobrą matką. Chcę, by moje dzieci dorastały w bezpiecznym, pełnym miłości otoczeniu, w którym czują, że mogą być sobą i za to są kochane. Jednak zachowanie cierpliwości względem moich dzieci sprawiało mi wiele trudu, aż pewnego wieczoru, z całkowicie innej perspektywy zobaczyłam, czym tak naprawdę jest „cierpliwa Mama”. Od tamtej pory nie modlę się o cierpliwość względem moich dzieci.

Co robiłam źle?

Był zwyczajny wieczór i kładłam dzieci do snu. Byłam bardziej zmęczona, niż zwykle, bolała mnie głowa i nie mogłam się doczekać chwili odpoczynku, kiedy dzieci zasną.

Gdy przechodziliśmy przez codzienną wieczorną rutynę: czytania książek, czyszczenia zębów, modlitw i przytulania, czułam w sobie niesamowicie dużo irytacji. A przecież modliłam się i modliłam, bym mogła być cierpliwa względem moich dzieci.

Pod koniec wieczoru czułam się zawstydzona, że tak się to wszystko potoczyło. Dzieci płakały z powodu mojego tonu i sposobu mówienia do nich. Zdecydowanie nie byłam taką mamą, jaką chciałam być.

Modliłam się i zapytałam Boga, co robię źle i dlaczego nie potrafię być cierpliwa i dobra dla moich dzieci, niezależnie od mojego samopoczucia i zmęczenia. Powiedziałam Bogu, jak bardzo byłam wyczerpana i szczegółowo wyjaśniłam moje osobiste potrzeby, jako matki. Wtedy stało się to dla mnie zupełnie jasne, że źródłem mojej irytacji jest egoizm – czułam, że moje własne potrzeby nie zostaną zaspokojone.

Bóg sprawił, że w tamtym momencie zrozumiałam, iż byłam samolubna i modliłam się niewłaściwie. Jest napisane w I Liście do Koryntian 10,24: „Niech nikt nie szuka własnej korzyści, lecz korzyści bliźniego” a w I Liście do Koryntian 13,5, jest napisane, że miłość „nie szuka swego.” Zdałam sobie sprawę, że zamiast skupić się na tym, co jest najlepsze dla moich dzieci, modliłam się o cierpliwość, by poradzić sobie z zachowaniem, które przeszkadzało mi i moim planom. Próbowałam być na tyle cierpliwa, by przebrnąć przez wieczorną rutynę, aż do chwili, kiedy będę mogła sobie odpocząć, a powinnam była się skupić na dzieciach i ich potrzebach oraz pokazać im, jak są ważne i kochane.

Świadomość tego zmieniła we mnie wszystko.

Czego Pan żąda od ciebie?

Niedługo po tym prosiłam Boga, by dał mi werset, który by mnie, jako matkę, wzmacniał i prowadził. Wzięłam do ręki komórkę i wybrałam „losowy werset Biblijny.” Otrzymałam werset z Księgi Micheasza 6,8: „Oznajmiono ci, człowiecze, co jest dobre i czego PAN żąda od ciebie: tylko, abyś wypełniał prawo, okazywał miłość bratnią [miłował dobroć – ang. tłumaczenie] i w pokorze obcował ze swoim Bogiem.”

Ten werset stał się dla mnie prawdziwym drogowskazem. Czy traktuję sprawiedliwie moje dzieci, czy też wymagam od nich więcej, gdy jestem zmęczona i nie czuję się zbyt dobrze? Czy moje zachowanie potwierdza, że miłuję dobroć? Czy odczuwam, że potrzebuję Bożej łaski i nieustannej pomocy w ciągu dnia?

Nie modlę się już więcej o cierpliwość, która zmienia się w zależności od zachowania moich dzieci. Zamiast tego modlę się, by Bóg pomógł mi miłować dobroć i czynić to, co najlepsze dla moich dzieci. Zauważyłam, że ten rodzaj modlitwy całkowicie zmienia sposób postrzegania wszystkiego wokół mnie. Nie rozchodzi się o to, by moje dzieci zachowywały się zgodnie z moimi planami i porządkiem dnia, czy moimi potrzebami. Nie chodzi o to, że muszę zachować „cierpliwość”, gdy wszystko idzie wbrew moim planom. Najważniejsze jest, by okazać bliskim miłość i dobroć, jakiej w danym momencie potrzebują.

Ten sposób myślenia, czy takie nastawienie nie jest czymś, co zmieniło mnie w jednej chwili. Każdego dnia, często kilka razy w ciągu dnia, muszę ponownie zdecydować, że będę czynić to, co najlepsze dla mojej rodziny.

Mogę być taką mamą, jaką pragnę być

W ciągu dnia to, co jest „najlepsze dla mojej rodziny” może być również chwilą dla mnie samej, by dostarczyć sobie energii na cały dzień. Być może jest to planowanie spotkania i zabaw z innymi matkami i dziećmi tak, bym mogła spędzić trochę czasu z inną mamą, której towarzystwo sprawia, że czuję się wzmocniona. Może to być odwołanie jakiegoś spotkania, które sprawia, że byłabym wyczerpana i zmęczona. Zamiast tego mogę zabrać moje dzieci do lasu, by tam wyładowały swoją energię, a ja mam godzinę na doładowanie baterii i nie muszę już marzyć o odpoczynku czy spokojnej chwili późnym wieczorem.

Każdego dnia uczę się, co działa, a co nie działa w mojej rodzinie. Najważniejsze dla mnie jest słuchanie tego cichego głosu w moim sercu, który prowadzi mnie przez każdą zmieniającą się sytuację. Jeśli chodzę w pokorze z moim Bogiem i dążę do tego, by okazywać miłość, zamiast szukać tego, co moje własne, wtedy mogę być dobrą, uprzejmą i życzliwą mamą – taką, jaką pragnę być.

„Ale to namaszczenie, które od Niego otrzymaliście, pozostaje w was, i nie potrzebujecie, aby was ktoś uczył; lecz jak namaszczenie Jego poucza was o wszystkim i jest prawdziwe, a nie jest kłamstwem, i jak was nauczyło, tak w nim trwajcie.” (I List Jana 2,27)

To nie jest wcale stresujące życie dla mnie. Uważam, że to bardzo pocieszające, że Bóg może mówić do mnie. Być może mówi, że mam przestać zajmować się tym, czym akurat się zajmuję i skupić się na swoim dziecku. Albo powinnam poprosić moje dziecko o przebaczenie za coś, co powiedziałam lub uczyniłam. Uczy mnie też, jak umacniać więzi z każdym dzieckiem z osobna, z ich wyjątkowymi osobowościami, by mogły wzrastać i rozwijać się w takim dzieciństwie oraz mieć takie wspomnienia z dzieciństwa, jakich bym im życzyła.

Wersety Biblijne zaczerpnięte z Biblii Warszawskiej, chyba że zaznaczono inaczej. Copyright © Towarzystwo Biblijne w Polsce 1975. Wszelkie prawa zastrzeżone.