Bałem się prowadzić „zwyczajne życie”

Bałem się prowadzić „zwyczajne życie”

Kiedyś martwiłem się, że prowadzę swoje życie zbyt bezpiecznie, że potrzebuję czegoś innego. Wtedy Bóg pokazał mi coś nowego…

3 min ·

Od pewnego czasu pojawił się we mnie strach, że moje życie jest „zbyt zwyczajne”. Było takie bezpieczne i zdecydowanie za mało w życiu osiągnąłem. Stwierdziłem, że takie przeciętne życie mnie nie zadawala. Zacząłem się zastanawiać nad rocznym wyjazdem do Afryki, by doświadczyć różnych „trudności” oraz przeżyć to, co uważałem za prawdziwe próby w życiu i odnieść sukces. Zastanawiałem się nad tym, w jaki sposób Bóg może położyć swoją pieczęć na kimś, kto prowadzi takie proste, zwyczajne życie?

Odczuwałem, że nigdy nie robię wystarczająco dużo, aby się wykazać i ten ciężar kradł radość, jakiej mogłem doświadczać w codziennym życiu. To było dla mnie, jak brzemię. Wtedy usłyszałem coś, co mnie oświeciło i rozwiało moje wątpliwości:

„Nasze życie jest maleńką kropką, pyłkiem na szali czasu i w tym krótkim czasie, który nam jest dany, Bóg musi wykonać w nas swoje ogromne dzieło przekształcenia.”

To Bóg wykonuje we mnie swoje dzieło; On ma nad tym kontrolę i pragnie uczynić coś w moim życiu – On chce, bym został przekształcony na obraz Jego Syna! (List do Rzymian 8,29) Moje oczy naprawdę zostały oświecone! Bóg tak bardzo troszczy się o to, by dokończyć swoje dzieło we mnie, że w doskonały sposób zaplanował każdą sytuację i każdy poszczególny dzień. I to właśnie te „zwykłe”, codzienne sprawy są dokładnie tym, przez co Bóg może mnie doprowadzić do całej pełni Chrystusowej! (List do Filipian 2,13; List do Efezjan 4,13)

W moim ciele, w mojej naturze znajduje się wiele rzeczy, których nie powinno tam być. Na przykład lenistwo, samolubstwo, egoizm, powierzchowność. Niezależnie od tego, czy znajdę się w ekstremalnych okolicznościach, czy też prowadzę ciche, spokojne życie, wszystko to objawi się w ten lub inny sposób. I trzeba to oczyścić oraz zastąpić czymś nowym, a Bóg nie potrzebuje ekstremalnych okoliczności, by móc wykonać swoje dzieło. W codziennych sytuacjach życia wskazuje mi, co tak naprawdę tkwi w mojej naturze i czego potrzebuję, aby to przezwyciężyć.

Mogę pozmywać naczynia po posiłku, zamiast leżeć na sofie. Zapytać, jak się innym wiedzie, zamiast w kółko rozprawiać o swoich problemach. Naprawdę się cieszyć, że ktoś pojechał na dłuższe wakacje, niż ja, ma większy dom lub lepszą pracę, zamiast być zgorzkniałym i zazdrosnym. Wszystkie te proste rzeczy, to wybory, jakich muszę dokonywać oraz możliwości, by nie czynić własnej woli, lecz być posłusznym, gdy Bóg wskazuje mi na coś, co ma się zmienić w moim życiu. Jeżeli zapieram samego siebie, wtedy robię miejsce dla Chrystusa, by mógł mnie wypełnić swoim życiem i swoimi cnotami. A życie wypełnione Jego cnotami sprawia, że niebo pojawia się na ziemi.

To jest Boże dzieło i Jego plan, by doprowadzić mnie do tak wspaniałego życia. Mogę więc oddać wszystko w Jego ręce i nie bać się prowadzić „zwyczajnego życia”, jakie On dla mnie przygotował. Jedyne, o co powinienem się troszczyć, to by trzymać się blisko Niego we wszystkich sytuacjach – tak, bym mógł usłyszeć Jego szept i od razu być posłusznym.

Bóg bardzo się cieszy, że może użyć tego „zwykłego życia” do tak niezwykłej i całkowitej przemiany. A takie życie jest dalekie od zwyczajnego – tak daleko, jak tylko to możliwe!

Wersety Biblijne zaczerpnięte z Biblii Warszawskiej, chyba że zaznaczono inaczej. Copyright © Towarzystwo Biblijne w Polsce 1975. Wszelkie prawa zastrzeżone.