Jak mogę służyć swoim słabym ciałem?
Moje serce jest ochotne! Jednak są rzeczy, których po prostu nie potrafię wykonać…
Kiedy byłam młodsza – zanim wyszłam za mąż i otrzymałam dzieci, mogłam używać swoich sił, by służyć w Zborze. Brałam udział w zbiórkach pieniężnych, pomagałam na szkółkach niedzielnych i spotkaniach dla dzieci, pracowałam z młodzieżą, wykonywałam prace społeczne i wiele innych zadań. Jednak po czterech trudnych ciążach i zmaganiach z depresją poporodową, nie byłam już dłużej zdrowa fizycznie, ani wystarczająco silna psychicznie, by być w stanie zajmować się tym, co wcześniej. Nie mam diagnozy raka ani żadnej innej choroby; mam po prostu słabe ciało. Ludzie, którzy patrzą na mnie, nie wiedzą o tym. Właśnie dlatego muszę być wierna przed Bożym obliczem i znosić hańbę, która może przyjść. Być może wygląda to na lenistwo, albo tak, że rezygnuję z tego, co dzieje się w Zborze.
To jest ciekawe odnajdywać swoją drogę, kiedy tak bardzo potrzeba ludzi do pomocy i do służby. Widzę potrzebę cotygodniowej pomocy i pragnę, by pojawili się pracownicy, którzy potrafią stanąć w wyłomie. Mimo to, fizycznie nie jestem w stanie tego uczynić. Moje serce jest ochotne! Chcę brać udział w tym, co się dzieje i przez jakiś czas zmuszałam się do wszystkiego, co tylko potrafiłam. Jednak wkrótce Duch do mnie przemówił, a mój mąż potwierdził to odpowiednim napomnieniem – że tak naprawdę było to niesprawiedliwością.
Uczynki, które Bóg dla mnie przygotował
Wyszłam poza swój obszar łaski, poza uczynki, które Bóg dla mnie przygotował, a zamiast tego, zaczęłam wykonywać puste uczynki. Pan nie był w stanie ich błogosławić. Ponadto moja własna rodzina cierpiała, gdyż wkładałam całą swoją siłę i energię w inne rzeczy. Pozostawała im wykończona, zmęczona matka – nie byłam w stanie wykonywać swoich zadań w domu i byłam wyczerpana emocjonalnie.
Zdałam sobie sprawę z tego, iż tak łatwo można zacząć myśleć, że jeśli zewnętrznie wykonuję dobre uczynki i ludzie to widzą, wtedy wypełniam swoją część. Te uczynki jednak łatwo mogą stać się martwymi uczynkami; mogą to być rzeczy czynione tylko po to, by inni wiedzieli, że pracuję i wtedy otrzymuję za to cześć. Trzeba wejrzeć w siebie i sprawdzić swoje motywy i czyny, potrzeba osądu nad tym, co, jak i dlaczego czynię, czy mówię. Potrzeba również mocnego połączenia z Jezusem, by być w stanie znaleźć te przygotowane dla mnie uczynki. Pomyśl, gdyby apostoł Paweł, będąc w więzieniu, nie wykorzystał tego czasu na pisanie listów do zborów! Zamiast tego mógł się przecież skupić na tym, że jest skuty łańcuchami i nie może głosić ewangelii, ani czynić uczniami ludzi ani nauczać w Zborach! Nie mielibyśmy wtedy jego listów, które są dzisiaj taką pomocą dla nas.
To jest dla mnie ciągła walka; by znaleźć uczynki, które Bóg przygotował dla mnie. „Jego bowiem dziełem jesteśmy, stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych uczynków, do których przeznaczył nas Bóg, abyśmy w nich chodzili.” (List do Efezjan 2,10). Niezależnie od tego, czy jestem w swoim domu i robię pranie w dobrym nastroju, zaspokajam potrzeby moich dzieci, czy też toczę bój w modlitwach o tych, którzy wykonują fizyczną pracę, czy niosą odpowiedzialność, itd. to jest to tak samo ważne zadanie, jak wykonywanie fizycznej pracy. Nie jestem wtedy mniejszym błogosławieństwem, a moje zadanie nie jest mniej ważne, niż widoczne prace dla Zboru.
Bóg nie polega na mojej własnej sile fizycznej, psychicznej, czy emocjonalnej, by wykonać swoje dzieło. Gdy jestem wierna w tym, by znaleźć swoje miejsce i posłusznie tam pozostaję, wykonując uczynki, jakie Bóg dla mnie przygotował, wtedy Jego dzieło zostanie wykonane. Nie ma znaczenia, jakie są te uczynki; ja wiem, że gdy pozostanę na swoim obszarze łaski, On da mi taką siłę, jakiej potrzebuję, by wykonać dane zadania.
Wersety Biblijne zaczerpnięte z Biblii Warszawskiej, chyba że zaznaczono inaczej. Copyright © Towarzystwo Biblijne w Polsce 1975. Wszelkie prawa zastrzeżone.