Każda pokusa otwiera możliwości, by podjąć właściwą decyzję
W jaki sposób wykorzystuję te możliwości?
Kiedy dorastałam, miałam wszelkie możliwości ku temu, by prowadzić chrześcijańskie życie. Często słyszałam o zwycięstwie nad grzechem i o tym, że nie potrzebuję być niewolnikiem złych skłonności i pożądliwości, które objawiają się w moim ciele. Ale zamiast tego, zmarnowałam przeważający czas mojej młodości.
Nie widziałam mojego niebiańskiego powołania, ponieważ polegałam na samej sobie i na własnym zrozumieniu, co jest dobre, a co złe. Być może pomogło mi to uniknąć wielu błędów, ale nie robiłam żadnego postępu w moim wewnętrznym życiu – w walce w przeciwko pożądliwościom i złym skłonnościom, które mieszkają we mnie. Nie miałam absolutnie żadnej władzy nad tymi pożądliwościami. Pokuszenia były czymś, czego się bałam, ponieważ miały władzę nade mną. Czułam, że grzech, który we mnie mieszka, jest zbyt mocny, by go przezwyciężyć – i nie mam innego wyboru, jak tylko się mu poddać. Pożądliwości były tak mocne, że często było mi niedobrze, gdy próbowałam się z nimi skonfrontować.
Teraz, kiedy o tym myślę, to wiem, że tylko przez Bożą łaskę nie utonęłam w bagnie tego świata, pełnym nędzy i pustki, ponieważ właśnie na takiej drodze się znajdowałam.
Trzymać się mocno tego, co słyszeliśmy
„Dlatego musimy tym baczniejszą zwracać uwagę na to, co słyszeliśmy, abyśmy czasem nie zboczyli z drogi.” (List do Hebrajczyków 2,1) Taka była prawda o moim życiu. Nie przejmowałam się zbytnio i nie „zwracałam bacznej uwagi” na to, co słyszałam. Chociaż odpowiedź na pytanie, jak mogę uwolnić się od grzechu, leżała tuż przede mną, to byłam obojętna i samowystarczalna. Rezultat był taki, że szybko oddalałam się od takiego życia, jakie powinnam prowadzić. Był czas, że zastanawiałam się, dlaczego Słowo Boże nigdy nie było wyraźne i żywe dla mnie, lecz w głębi serca znałam odpowiedź – nigdy nie przyznałam się do prawdy o sobie samej, że jestem niewolnicą grzechu.
Wypróbowana wiara
Punkt zwrotny nadszedł wtedy, gdy wreszcie zaczęłam rozumieć, że każde pokuszenie jest możliwością, by zobaczyć i zniszczyć mój własny grzech. Właśnie wtedy odkryłam słowa z Listu Jakuba 1,2-3: „Poczytujcie to sobie za najwyższą radość, bracia moi, gdy rozmaite próby przechodzicie, wiedząc, że doświadczenie wiary waszej sprawia wytrwałość”.
Te słowa sprawiły, że zrozumiałam, iż pokuszenie nie musi mieć władzy nade mną. Każde pokuszenie jest gotową możliwością, by zobaczyć coś w moim ciele i zaprzeć się tych myśli, które się podnoszą. Za każdym razem, kiedy tak czynię, zaczynam wyrywać grzech z korzeniami i pewnego dnia będę mogła zupełnie z nim zakończyć.
Oszustwo grzechu i zwiedzenie, jakie panuje w tym świecie wraz z namiętnościami i pożądliwościami, stało się dla mnie bardziej wyraźne. Zdałam sobie sprawę, że krótkotrwała przyjemność grzechu, która zawsze wydawała mi się taka atrakcyjna i pociągająca, nie zwiera w sobie absolutnie żadnej wartości. Rzeczy, do których byłam kuszona, by za nimi gonić, okazały się całkowicie puste.
Pozbyć się mojego „ja” i „mnie”
Jednak nawet z tym nowym tokiem myślenia zajęło mi to dużo czasu, zanim zaczęłam rozumieć, że moje „ja” nadal było problemem w moim życiu: własne mniemania, wymagania i życzenia. Musiałam wykorzenić pychę, dumę i poleganie na własnym rozumie, które tak mocno były we mnie zakorzenione. Próbowałam dojść do zwycięstwa nad grzechem we własnej sile, czyniąc to, co według mnie było najlepsze lub wydawało mi się właściwe. Ale zamiast tego ciągle upadałam i nic mi się nie udawało.
W końcu doszłam do punktu, gdy zaczęłam rozumieć, że nie jest możliwe zwyciężyć we własnej sile i wtedy otrzymałam objawienie, że musze polegać na Bogu we wszystkich sytuacjach, a nie tylko wtedy, kiedy tak było dla mnie wygodnie. Owszem, Bóg miał miejsce w moim życiu i czułam smutek po tym, jak zgrzeszyłam, lecz nie podjęłam porządnej walki. Nie było priorytetem w moim życiu to, by przygotować się na te codzienne sytuacje, które miały nadejść. Rezultat był taki, że byłam zaskoczona, gdy nadeszło pokuszenie.
Aktywne życie chrześcijańskie
Próba po próbie nauczyłam się, by używać Słowa Bożego jako oręża – oręża, który ma więcej mocy niż moje własne myśli i niż kiedykolwiek miał mój własny rozum. Znalazłam siłę, kiedy otworzyłam Biblię i przeczytałam Słowo z I Listu do Koryntian 10,13: „Dotąd nie przyszło na was pokuszenie, które by przekraczało siły ludzkie; lecz Bóg jest wierny i nie dopuści, abyście byli kuszeni ponad siły wasze, ale z pokuszeniem da i wyjście, abyście je mogli znieść.” Chociaż mogę być dręczona dzień i noc przez ciągły prąd pokuszeń, to nigdy nie będę kuszona ponad to, co mogę znieść. To jest obietnica, którą otrzymałam!
Kiedy jestem czujna i wierna Bogu, to On będzie mnie strzegł, gdy nadejdą pokuszenia. Życie chrześcijanina ma być zawsze aktywne, nie pasywne. Nie mogę być zaskoczona tym, że diabeł pojawia się jako lew ryczący w moim codziennym życiu – ja wiem, że on nadejdzie i moim zadaniem jest to, by być gotową.
Zmarnowałam wiele lat, zanim podjęłam decyzję, że chcę zakończyć z grzechem, który we mnie mieszka. Ale gdy przychodzi szatan, by mi przypomnieć o mojej przeszłości, to ja mogę mu przypomnieć o jego przyszłości. Każde pokuszenie, które przychodzi otwiera możliwości, by podjąć właściwą decyzję, możliwości, by pokazać, po której stronie chcę walczyć. Jeżeli dzień po dniu idę naprzód i wcześniej uzbrajam się Słowem Bożym na okoliczności, które napotkam, to wiem, że w moim życiu nastąpi niesamowita przemiana.
Wersety Biblijne zaczerpnięte z Biblii Warszawskiej, chyba że zaznaczono inaczej. Copyright © Towarzystwo Biblijne w Polsce 1975. Wszelkie prawa zastrzeżone.