Sprawiedliwość – katalizator wzrostu

WIDEO: Czy potrafisz sobie wyobrazić, jaki byłby świat, gdyby wszyscy postępowali sprawiedliwie?

Wszyscy się zgodzimy, że społeczeństwo, w którym żyjemy, dalekie jest od doskonałości. Ale wiemy również, że te małe rzeczy, które czynimy, albo nie czynimy, mogą mieć duże znaczenie dla otaczających nas osób i mogą wiele zmienić w naszym społeczeństwie. W jaki więc sposób moje sprawiedliwe wybory mogą prowadzić do rozwoju i wzrostu  społeczności?

Sprawiedliwość jest kluczowym prawem w Bożym Królestwie (List do Hebrajczyków 1,8). Jak wyglądałby świat, w którym rządziłaby sprawiedliwość? Zrozumienie tego jest naszą motywacją, by dzisiaj dokonywać właściwych i sprawiedliwych wyborów!

Nie pomiń pierwszej części tej rozmowy: Dąż do sprawiedliwości – nie będziesz tego żałował!

Transkrypcja:

Eunice: Sam, kontynuujemy naszą rozmowę na temat sprawiedliwości. Mówiliśmy o tym, co to znaczy być sprawiedliwym i dlaczego młoda osoba powinna troszczyć się o to, by być sprawiedliwą. Pamiętam naszą rozmowę sprzed kilku lat, kiedy powiedziałeś coś niezwykle interesującego, mianowicie, że sprawiedliwość jest katalizatorem wzrostu w naszym społeczeństwie. Czy mógłbyś powiedzieć nam coś więcej na ten temat?

Sam: Właściwie apostoł Paweł określił to w całkiem prosty sposób. Powiedział, że Królestwo Niebios nie zasadza się na słowie. Szczególnie dzisiaj, w naszym społeczeństwie, ze wszystkimi miediami społecznościowymi i systemami komunikacji międzyludzkiej, niewyobrażalna ilość słów krąży we wszelkich kierunkach. Więc, gdy cała moja sprawiedliwość opiera się na słowach, co ona sprawi? Jaki wzrost przyniesie? To tylko słowa. Tak, jak pisze Paweł, jeśli powiesz do swojego brata: idź, ogrzej się i zjedz dobry posiłek, ale nie dasz mu niczego, aby mu pomóc, jaki pożytek jest z takich słów?

I myślę, że to jest największa zguba ludzkiej natury, że wyrażając coś słowami czujemy, jakbyśmy już to zrobili. Jednak nie ma żadnego wzrostu z samych słów… później Paweł pisze, że Królestwo Niebios to nie pokarm ani napój, lecz sprawiedliwość, pokój i radość w duchu Świętym. To oznacza działanie. A działanie przynosi wzrost. Kiedy pomyślisz o tym, co powinno wzrastać, czyli o miłości, trosce, uprzejmości… wszystkie te cnoty powinny wzrastać, a wzrastają dzięki temu, że podejmuję działanie. Nie dzięki słowom. W dzisiejszych czasach bardzo powszechne jest to, że ludzie mówią do siebie: „Kocham cię! Kocham cię!” W porządku, ale jak postępuje miłość? Służy drugiej osobie tak, by miała się jak najlepiej. A jeśli ta druga osoba mi się sprzeciwia, jej opinia jest zupełnie niezgodna z moją – o 180 stopni, to gdzie wtedy jest to „Kocham cię?”

Kathy: Więc dobre intencje, to nie wszystko.

Sam: Nie, to nie wystarczy. Dobre intencje nie załatwią sprawy. Są potrzebne, ale same z siebie nic nie zdziałają. O tym również bardzo wyraźnie pisze apostoł Jakub, gdy mówi: „… pokaż mi wiarę bez uczynków, a ja ci pokażę wiarę z uczynków moich”. Nie ze słów. A Jakub miał wiele dobrych słów; niektóre z nich zapisał, ale myślę, że miał wiele więcej dobrych słów. Ale to nie wszystko. Powiedział: pokażę ci moją wiarę z uczynków. To właśnie przynosi wzrost. Oczywiście, gdybyś zobaczyła jakąś osobę, powiedzmy Eunice, jadącą autostradą z przebitą oponą i podjechałabyś, zatrzymałabyś się i powiedziała: „Och Eunice, jaka szkoda, że ci się to przytrafiło. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze” i brrrum, odjechałabyś dalej. A Eunice nie wie, jak zmienić oponę.

Eunice: Naprawdę nie wiem.

Sam: Pomyśl tylko, jakie to głupie. Wierzysz, że Eunice sobie poradzi, więc życzysz jej wszystkiego dobrego, ale nie czynisz nic, nie podejmujesz ani odrobiny wysiłku, by jej pomóc, by tą sprawę doprowadzić do końca. Same słowa nie spoją was razem. Gdybyś się zatrzymała i powiedziała: „Eunice, wiesz jak zmienić tę oponę? Mogę ci pomóc. Już to robiłam… mój tata mnie nauczył.”

Kathy: Tak, nauczył mnie.

Sam: „Robiłam to wiele razy”. Jestem silna. I wychodzisz ze swojego samochodu i zmieniasz oponę w samochodzie Eunice. Wtedy następuje rozwój i wzrost i dzieje się to poprzez działanie. Myślę, że właśnie dlatego jest tak wyraźnie napisane, że Królestwo Niebios nie zasadza się na słowie.

Kathy: W takim razie powiedz mi, w jaki sposób mam to uczynić, jeśli akurat nie mam na to ochoty? Z doświadczenia wiem, wiele razy to przeżyłam, że chcę uczynić coś dobrego, ale czegoś mi brakuje, żeby to zrobić, prawda?

Eunice: Nie ma się na to ochoty.

Kathy: No właśnie, czasami nie ma się na to ochoty, prawda? Więc jak sobie z tym poradzić? Jak mam działać, kiedy nie mam na to ochoty?

Sam: Tak, to wymaga wiary. Musisz to uczynić przez wiarę, gdyż twoje uczucia, rozumowanie i zainteresowanie nie zawsze będą ci pomocne. Musisz więc wyjść poza strefę swojego komfortu, można powiedzieć poza swoje granice. W wierze, wiedząc, że to jest właściwe. To jest sprawiedliwe. Będzie dobrze, jeśli teraz tak postąpię. I nie wciągać w to żadnych innych rzeczy. Nie rozmyślać, czy mi się chce, czy lubię robić takie rzeczy, czy to naprawdę ja muszę zrobić? Wszystkie te ludzkie rozważania… one nie dają nam mocy do posłuszeństwa.

A kiedy pomyślimy o tym, co przynosi sprawiedliwość – sprawiedliwość, która jest od Boga na podstawie wiary – ta sprawiedliwość prowadzi nas do mądrości, a właśnie mądrości potrzebujemy, by nastąpił wzrost i rozwój. Nie można niczego budować bez mądrości. Więc musimy otrzymać mądrość, a mądrość przychodzi przez posłuszeństwo wierze. A wtedy postępujesz właściwie …chociaż, być może myślisz: nawet nie wiem jak, nie jestem tym typem… nie ja… w jaki sposób mam to uczynić?

Jeśli nie masz na to ochoty i myślisz, że nie potrafisz tego uczynić, ale odczuwasz potrzebę, by daną rzecz uczynić, wtedy jest czas, by wołać do Boga. „Jeśli komukolwiek z was brakuje mądrości, niech prosi…” Zbyt mało mamy mądrości, musimy to przyznać. „Niech prosi”. A Bóg szczodrze obdarza, więc ta mądrość, której potrzebujemy, by uczynić to, co właściwe w Bożych oczach dla otaczających nas ludzi – ta mądrość jest bardzo często o krok, o jedną „prośbę” od nas. Bóg jest gotowy, by nam ją dać, ale my nie poprosiliśmy. Dlatego jest napisane w… chyba też w ewangelii Jana, że nie macie, gdyż nie prosicie. A dlaczego nie prosimy? Ponieważ jesteśmy samowystarczalni. Więc to jest dobry katalizator i przynosi dobry rozwój. Właśnie w tym rozwoju pragniemy brać udział.

Eunice: Skoro mówiliśmy o tym, że sprawiedliwość jest przeciwieństwem szukania swego, czy możemy powiedzieć, że to również jest katalizatorem wzrostu, jeżeli ludzie przestają szukać swego we własnych okolicznościach? Czy to służy także społeczności?

Sam: Oczywiście. Wiadomo, samolubstwo jest przeciwne, mówiąc po ludzku, duchowi społeczności. Samolubstwo jest zupełnym przeciwieństwem. Człowiek chce sobie wygodnie usiąść w domu i pooglądać telewizję, albo… tak myślę, że tego już się nie robi, sprawdzić coś na iPhonie, czy cokolwiek… chcę posiedzieć w domu i oglądać sobie coś. Ale akurat dzisiaj jest dzień zbierania śmieci i ludzie chodzą po ulicy, zbierają śmieci i sprawiają, że otoczenie staje się ładniejsze, a ja siedzę i patrzę w ekran. To oczywiste – jak wtedy mogę sprawić, by nastąpił wzrost i rozwój w społeczeństwie? O takim nastawieniu mówię.

Społeczeństwo konsumpcyjne nie potrafi dobrze funkcjonować, po pewnym czasie przestanie istnieć. To jest jasne, że w pewnym momencie się rozleci. Jeśli każdy będzie robił tylko to, co jest dla niego dobre, szybko okaże się, że nie mamy społeczeństwa. Rozpada się. Rozkrusza. Każda tkanka społeczeństwa psuje się przez samolubstwo. To jest okropne. Powinniśmy nienawidzić samolubstwa o wiele bardziej. Egoizm, pewność siebie, wszystkie te rzeczy, które wywyższają samego siebie i własne ja. Myślimy sobie, że jesteśmy czymś, a jesteśmy niczym. To wszystko powoduje tak wiele problemów i w końcu tkanka społeczeństwa psuje się i otrzymujemy anarchię i chaos. Więc sprawiedliwość jest kluczem do budowania społeczności.

Kathy: Pewnego dnia sprawiedliwość będzie rządzić społecznością, w której żyjemy – gdy będziemy w Tysiącletnim Królestwie. Więc jak myślisz, jak będzie wyglądać królestwo rządzone przez taką sprawiedliwość?

Sam: Pomyśl o tym, co jest napisane. Pomyśl o słowach napisanych w tej dobrej książce. Księdze, którą powinniśmy miłować dużo bardziej, niż cokolwiek innego na ziemi. To tam jest napisane… Tam nie będzie niczego, co nas może skrzywdzić. Pomyślcie o tym jednym krótkim zdaniu. Żadne dziecko nie dozna już krzywdy. To będzie rezultatem sprawiedliwości. Wszystko będzie ku najlepszemu dla wszystkich w tym królestwie. Nie będzie łez. Nie będzie bólu. Łzy zostaną otarte. Nie będzie smutku. Takie jest Królestwo sprawiedliwości.

Ten cel powinniśmy mieć cały czas przed swoimi oczyma. Tam zmierzam. Do tego dążę. A wtedy Bóg może dać nam światło. To, co akurat powiedziałeś, czy wiesz jak to działało na tę osobę? Czy widziałeś, jak się zasmuciła? Albo czy widziałeś tamto dziecko, które z jakiegoś powodu płakało, a ty nie miałeś niczego, co mógłbyś mu dać i pocieszyć? Jednak w królestwie niebios, jeśli tutaj się tego nauczymy, będziemy ocierali każdą łzę. Tam będzie panować jedynie radość.

A nasz Mistrz otworzył tę drogę do chwały, do chwały i cnót. Pomyśl o królestwie ze 100% cnotami, 100% miłością, 100% łagodnością. A stopień, do jakiego dojdziemy w tym życiu, będziemy w stanie dodać do tego. Będziemy mieć cząstkę w tych „100%”. 100% troskliwości, respektu i wszelkich innych, dobrych cnót. Cierpliwość. Pomyśl, jak łatwo stajemy się niecierpliwi teraz, ale jeśli nauczymy się cierpliwości… pomyśl być pewnego dnia pośród ludzi, którzy są w 100% cierpliwi.

A Jezus będzie tam stał, jako dowódca. On jest naszym dowódcą. Należymy do Niego. On jest uosobieniem wszystkiego, co dobre. Jeśli młodzi ludzie naprawdę zobaczą, że Jezus Chrystus jest ucieleśnieniem wszelkich cnót, to zapragną Go miłować. Będą chcieli Go naśladować i być posłuszni Jemu, miłować dobroć i uprzejmość. Chcą być posłuszni, łagodni i uprzejmi. I czynią to, co On, kiedy był tutaj na ziemi. A wtedy pewnego dnia, oczywiście, będziemy… należeć do Niego. Ukrzyżowaliśmy ciało wraz z jego pożądliwościami i nie żyjemy już samolubnie. Ukrzyżowaliśmy to. Świadomie już więcej się na to nie zgadzamy. Wtedy On uczy nas tego, co należy do Jego Królestwa. A pewnego dnia, kiedy znowu powróci, będziemy do Niego należeć. Zabierze nas.

Nie ma znaczenia, co świat myśli. Co ludzie myślą. Obecnie jest wielki sprzeciw, jeśli chodzi o prawdziwe chrześcijaństwo. Jakie to ma znaczenie, co inni myślą o nas i co nam robią? To, co mówią o nas, jakie to ma znaczenie? Wiemy, dokąd zmierzamy. Zdążamy do tego królestwa, gdzie jest stu procentowa dobroć. Nic innego, tylko dobroć i łagodność. To jest warte każdej sekundy walki oraz podejmowania wyborów w tym kierunku.

Ten post dostępny jest w

Wersety Biblijne zaczerpnięte z Biblii Warszawskiej, chyba że zaznaczono inaczej. Copyright © Towarzystwo Biblijne w Polsce 1975. Wszelkie prawa zastrzeżone.