Dobry Samarytanin – przewodnik do miłowania swojego bliźniego

Dobry Samarytanin – przewodnik do miłowania swojego bliźniego

Przypowieść o dobrym Samarytaninie mówi o miłości do bliźniego. Ale kto jest moim bliźnim?

6 min ·

Dobry Samarytanin: Miłuj swego bliźniego

Jezus mówi nam, że miłość do bliźnich ma ogromne znaczenie; w rzeczywistości jest drugim przykazaniem pod względem ważności, zaraz po miłości do Boga. (Ew. Mateusza 22,37-39)

„On zaś, chcąc się usprawiedliwić, rzekł do Jezusa: A kto jest bliźnim moim? A Jezus, nawiązując do tego, rzekł: Pewien człowiek szedł z Jerozolimy do Jerycha i wpadł w ręce zbójców, którzy go obrabowali, poranili i odeszli, zostawiając go na pół umarłego. Przypadkiem szedł tą drogą jakiś kapłan i zobaczywszy go, przeszedł mimo. Podobnie i Lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, przeszedł mimo. Pewien Samarytanin zaś, podróżując tędy, podjechał do niego i ujrzawszy, ulitował się nad nim. I podszedłszy opatrzył rany jego, zalewając je oliwą i winem, po czym wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i opiekował się nim. A nazajutrz dobył dwa denary, dał je gospodarzowi i rzekł: Opiekuj się nim, a co wydasz ponad to, ja w drodze powrotnej oddam ci. Który z tych trzech, zdaniem twoim, był bliźnim temu, który wpadł w ręce zbójców? A on rzekł: Ten, który się ulitował nad nim. Rzekł mu Jezus: Idź, i ty czyń podobnie.” (Ew. Łukasza 10,29-37)

Kto jest moim bliźnim?

Historia dobrego Samarytanina pokazuje nam, że prawdziwy bliźni nie ma nic wspólnego z więzami pokrewieństwa czy bliskimi relacjami. Moim bliźnim jest każdy, kto pojawia się na drodze mojego życia. Będąc uczniem, każdy człowiek, którego spotykam, powinienem zakosztować ode mnie miłości Chrystusowej tak, by Bóg mógł być przeze mnie uwielbiony. „Nowe przykazanie daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem; abyście się i wy wzajemnie miłowali. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli miłość wzajemną mieć będziecie.” (Ew. Jana 13,34-35)

Zarówno kapłan, jak i Lewita przeszli obok potrzebującego człowieka i nie udzielili mu żadnej pomocy. Byli to ludzie, którzy prawdopodobnie powiedzieliby o sobie, że przestrzegają wszystkich przykazań, łącznie z miłowaniem swojego bliźniego. Jednak gdy ich współbrat znalazł się w potrzebie, w chwili, kiedy nikt nie mógł zobaczyć, że wykonują dobry uczynek – ich miłość zawiodła. Prawdziwa miłość to nie jest wykonywanie dobrych uczynków po to, by zachować dobre sumienie. Samarytanin był prawdziwym bliźnim, gdyż okazał miłosierdzie i współczucie, mimo że nie miał z tego żadnego zysku.

Samarytanin, jako człowiek pogardzany przez Żydów, mógł odczuwać, że nie ma żadnego obowiązku, by się zatrzymać i pomóc. Można by powiedzieć, że nie byłby wcale winny, gdyby przeszedł obok tak, jak to uczynił kapłan i Lewita. On jednak się zatrzymał, a pomagając, przekroczył wszelkie oczekiwania. To była prawdziwa, bezinteresowna miłość.

Tak więc wyrażenie „dobry Samarytanin” to opis osoby, która robi wszystko, co w jej mocy, by pomóc komuś w potrzebie. Jednak te „potrzeby” nie zawsze muszą być związane z jakimś dramatycznym wydarzeniem. Czasem ktoś potrzebuje czasu, ktoś inny cierpliwości, współczucia czy łagodności, zamiast irytacji, nieuprzejmych, twardych czy ostrych słów.

Kiedy Jezus zobaczył tłumy, użalił się nad nimi. (Ew. Mateusza 9,36) Czy współczuję i jestem miłosierny względem moich bliźnich? Czy pozwalam, by ich kaprysy, złe nawyki, przyzwyczajenia, słabości a nawet ich grzech, stały się dla mnie powodem irytacji i sporów? A może zatwardzam serce względem bliźnich i w swojej pysze oraz zarozumiałości myślę, że jestem lepszy od nich? Być może odpycham ich lub mam względem nich wymagania, że powinni zachowywać się w określony sposób, bym mógł ich miłować? Czy też uważam ich za wyższych od siebie i staję się sługą wszystkich? (List do Filipian 2,3; Ew. Marka 9,35)

Miłuj bliźniego swego, jak siebie samego

„Miłuj bliźniego swego, jak siebie samego” – brzmi przykazanie. Mogę mieć taki zamiar, ale wtedy okazuje się – tak jak apostoł Paweł pisze w Liście do Rzymian, że gdy chcę czynić dobrze, trzyma się mnie zło. Znajduję w sobie zazdrość, pychę, szukanie swego, niecierpliwość, gorzkość itd. Nie oznacza to jednak, że muszę się temu poddać! To oznacza, że mam doskonałe możliwości, by zaprzeć się tych chęci i pożądliwości oraz oprzeć się pokusie tak, by owoc Ducha mógł wzrastać w moim życiu. Jeśli postępuję według Ducha i nie wypełniam tych chęci, które powstają w moim ciele, wtedy wzrastam w cnotach, dzięki którym potrafię miłować swojego bliźniego. Wtedy też pojawia się szczera miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, wstrzemięźliwość.

„Miłuj swojego bliźniego, jak siebie samego. Jak często upadam, popełniam błędy, mówię lub czynię coś, czego potem żałuję? A jeśli znajdę się w potrzebie, męczę się z czymś, potrzebuję współczucia, zmiłowania i dobroci, czy nie mam nadziei, że inni będą mnie nosić, pomagać i wspierać? Czy Jezus nie wziął na siebie moich słabości? Czy nie daje mi szansy za szansą? „Miłujcie się wzajemnie, jak ja was umiłowałem!” Muszę być posłuszny przykazaniu Jezusa: „A jak chcecie, aby ludzie wam czynili, czyńcie im tak samo i wy.” (Ew. Łukasza 6,31)

O takiej miłości apostoł Paweł pisze w Liście do Koryntian. Miłość, która jest cierpliwa i dobrotliwa. Miłość, która nie zazdrości, nie jest chełpliwa, nie nadyma się, nie postępuje nieprzystojnie, nie szuka swego, nie unosi się, nie myśli nic złego. Miłość, która wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, wszystkiego się spodziewa, wszystko zakrywa i nigdy nie ustaje. (I List do Koryntian 13,4-8) Tego rodzaju miłość nie przychodzi naturalnie. Moje własne „ego” musi zostać zmiażdżone, bym był w stanie mieć miłość, która nigdy nie ustaje. I nie potrafię tego osiągnąć w swojej własnej sile. Potrzebuję pomocy, łaski oraz mocy z góry. Dzięki tej mocy mogę mieć miłość, która jest niezwyciężona.

To nie oznacza, że inne osoby zawsze postępują właściwie. Jednak nic, co czynią inni, nie może sprawić, że wypadnę z miłości. Jeśli pozostanę w miłości, wtedy mogę pomagać, wzmacniać, napominać i zachęcać innych do dobroci w miłości.

Dobry Samarytanin był „tym, który okazał miłosierdzie”. Mogę być w duchu tego dobrego Samarytanina we wszystkich moich kontaktach i relacjach z innymi. To jest prawdziwe chrześcijaństwo.

Wersety Biblijne zaczerpnięte z Biblii Warszawskiej, chyba że zaznaczono inaczej. Copyright © Towarzystwo Biblijne w Polsce 1975. Wszelkie prawa zastrzeżone.