To było rozwiązanie, którego rzeczywiście potrzebowałam

To było rozwiązanie, którego rzeczywiście potrzebowałam

Gdy Jezus objawił mi tę najważniejszą prawdę, znalazłam rozwiązanie czegoś, co od dłuższego czasu mi doskwierało.

W przeszłości wiele razy zastanawiałam się nad tym, dlaczego tak trudno mi przebaczyć ludziom, którzy mnie urazili lub źle o mnie myśleli.

Dlaczego tak długo noszę urazę w sobie? Dlaczego nie potrafię zapomnieć niesprawiedliwości, mimo iż wydaje mi się, że przebaczyłam? Dlaczego wszystko się we mnie burzy i jątrzy? Wiedziałam, że musi być na to odpowiedź. Jednak tkwiło to we mnie bardzo głęboko i trwało długo, zanim odkryłam prawdę. To był brak miłości! Ale dlaczego brakowało mi miłości?

Z natury nie jestem zbyt towarzyska. Nie potrafię „z radością znosić głupców”  i szybko się obrażam, gdyż jestem wrażliwą osobą. Wiedziałam jednak, że to nie wrażliwość jest problemem, gdyż ona również sprawia to, że jestem empatyczną, troskliwą i opiekuńczą osobą. Więc co było nie tak?

Zdaję sobie sprawę z tego, że mam również wysokie oczekiwania względem innych. Całe życie próbuję trzymać się złotej zasady, by czynić tak, jakbym chciała, by inni czynili względem mnie. (Ew. Łukasza 6,31) Ale kiedy odczuwam, że inni tak się nie zachowują, moja czujność wzrasta i zaczynam traktować ich z pogardą. Widzę, że wtedy unikam tych osób, zamiast zmierzyć się z problemem, leżącym w moim zachowaniu.

Mam więc odpowiedź na moje pytanie, którą Jezus objawił mi w ostatnim czasie. Jeśli traktuję innych z pogardą, to jaka jest druga strona tej monety? Po prostu uważam siebie samą za wyższą od innych. Ignoruję werset: „(…) lecz w pokorze uważajcie jedni drugich za wyższych od siebie.” (List do Filipian 2,3)

Odpowiedź na moje „dlaczego”

Wszystkie te pytania, zaczynające się od „dlaczego” sprowadzają się do jednej rzeczy.

Zdałam sobie sprawę, że jestem: dumna, brakuje mi pokory, uważam samą siebie za lepszą od tych, z którymi przebywam; ludzi, których Bóg stworzył z taką samą miłością, troską i doskonałym celem, jaki ma też dla mnie, traktuję, jak gorszych ode mnie.

Zaczęłam więc każdego dnia modlić się i prosić Boga, by pomógł mi uwolnić się od mojej pychy i coraz bardziej rozwijać się na drodze pokory. Nigdy nie będę w stanie prawdziwie miłować otaczających mnie ludzi – moich przyjaciół, rodziny, jeśli nie będę dążyć do uniżenia i pokory. Nie potrafię pocieszać, błogosławić ani wzmacniać innych, jeśli jestem wypełniona myślami o własnym znaczeniu i własnej wartości. Muszę na wskroś znienawidzić moją dumę i pychę.

Jestem osobą o artystycznej duszy i bardzo często zajmuję się kreatywnymi projektami. Ostatnio w każdym z moich projektów coś było nie tak i nie nadawały się do niczego. Zastanawiałam się dlaczego tak się dzieje i bardzo się tym frustrowałam.

Po raz kolejny otrzymałam objawienie. Modląc się do Boga, by pomógł mi unicestwić moją własną pychę, On zaczął odpowiadać w bardzo praktyczny sposób! I wiem, że będzie mi dalej pomagał na różne sposoby i dawał łaskę, bym mogła się uwolnić od mojej dumy we wszelkich jej formach. Wtedy mogę wzrastać jako uczeń, miłować oraz błogosławić innych.

„Oznajmiono ci, człowiecze, co jest dobre i czego Pan żąda od ciebie: tylko, abyś wypełniał prawo, okazywał miłość bratnią i w pokorze obcował ze swoim Bogiem.” (Księga Micheasza 6,8) 

Wersety Biblijne zaczerpnięte z Biblii Warszawskiej, chyba że zaznaczono inaczej. Copyright © Towarzystwo Biblijne w Polsce 1975. Wszelkie prawa zastrzeżone.