Jaki był cel życia Alfiego?

Jaki był cel życia Alfiego?

Wiadomość tego, że oczekuje się dziecka z głębokim upośledzeniem, nie jest łatwa. Jak krótkie życie Alfiego wpłynęło na otaczających go ludzi?

7 min ·

Alfie był moim wnuczkiem.

Mówię „był”, ponieważ umarł. Miał półtora roku, gdy umarł – jego śmierć była tak spokojna, jak jego życie. Nie było żadnej traumy w jego życiu, wybuchów płaczu, wołania, czy krzyku o uwagę, ponieważ Alfie urodził się z tak głębokim upośledzeniem, że tak naprawdę nie reagował na nic.

Oczywiście, traumę przeżyli jego rodzice. Wiadomość, że oczekuje się dziecka z deformacjami i upośledzeniem „uniemożliwiającymi normalne życie”, to ciężka droga do przebycia. Urodzić dziecko, które nigdy nie będzie się normalnie rozwijało, nie będzie mówiło, chodziło ani pisało życzeń na Dzień Matki i nie będzie biegało do drzwi, kiedy tata wraca z pracy – jest druzgocące.

Rodzicom Alfiego zaproponowano aborcję; wielokrotnie zachęcano matkę do przerwania ciąży w sposób, który – szczerze mówiąc – był natarczywy. Personel medyczny zalecał aborcję, ponieważ wiedzieli, że dziecko ma głębokie upośledzenia, które nie pozwolą mu żyć: ich zdaniem nie było sensu pozwalać, by to dziecko się rozwijało.

Alfie „zignorował” przewidywania, żyjąc ponad rok, a fakt, że to zrobił, był niezwykły. Alfie nie widział; jednak jego oczy powoli podążały za światłem, nie słyszał; a jednak jego głowa zwracała się ku dźwiękom. Nie potrafił się śmiać, a jednak uśmiechał się. Wiemy, że się uśmiechał; obserwowaliśmy go, kiedy był podnoszony, przytulany i kołysany w kochających ramionach.

Pod koniec życia był karmiony przez rurkę. Kilkoro z nas nauczyło się, jak to robić; trzymaliśmy jego ciepłe, małe ciałko w naszych ramionach i zachwycaliśmy się, że jeszcze żyje.

Pewnego dnia jego rodzice obudzili się, a Alfiego już nie było. Leżał w swoim łóżeczku zimny i nieruchomy, a jego usta zaczynały sinieć. Nie było pośpiechu, by pędzić do szpitala, czy wzywać pogotowie – tylko spokojny, cichy żal. Po wielomiesięcznych ostrzeżeniach, że Alfie może umrzeć w każdej chwili, kiedy to się rzeczywiście stało, jego rodzina była w szoku i wpadła w stan bolesnego odrętwienia.

Kiedy przez ponad rok rezygnujesz ze swojego życia na rzecz całodobowej, 24-godzinnej opieki nad dzieckiem, które potrzebuje regularnego obracania w nocy i budzi cię, ponieważ walczy o oddech, twój organizm wchodzi w stan chronicznego stresu fizycznego. Gdy troszczysz się o dziecko, które ma wiele potrzeb fizycznych i o którym wiesz, że prędzej, czy później umrze, wchodzisz również w stan chronicznego stresu emocjonalnego. Taka sytuacja może również rodzić wiele pytań. Biorąc pod uwagę głębokie upośledzenie Alfiego oraz obciążenie, jakim dla rodziny była opieka nad nim podczas jego krótkiego życia, jednym z pytań, które można by zadać, nie jest: dlaczego Bóg pozwolił mu umrzeć, lecz:

Dlaczego Bóg pozwolił mu w ogóle żyć?

Jedno z jego rodziców powiedziało:
„Zawsze wiedziałam, że mogę ufać Bogu we wszystkich okolicznościach życia, ale sama wiedza a dogłębne wypróbowanie tego, to dwie różne sprawy. Kiedy dowiedzieliśmy się o stanie Alfiego, wiedziałam, że taka jest wola Boża. Jednak przez całe życie Alfiego, kiedy widziałam, jak moja rodzina zmaga się z tą sytuacją i nie mogłam nic z tym zrobić, naprawdę zostałam wypróbowana w tym, czy rzeczywiście mam zaufanie do Boga i czy ufam Mu bezgranicznie, że On troszczy się o mnie i o moją rodzinę. Regularnie pojawiało się pytanie: „Boże, dlaczego tak to uczyniłeś?”

„To było oszustwo, które szatan próbował użyć, aby oddzielić mnie od prostej wiary w Boga, w samym środku niepewnej sytuacji, nad którą nie miałam żadnej kontroli. Jednak nie mam żadnej wątpliwości, że Bóg przygotowuje wszystkie okoliczności, abyśmy mogli się rozwijać i zbliżyć do Niego, i to jest dla mnie najlepsze. Alfie przez całe swoje życie był dla nas tylko błogosławieństwem i za to jestem Bogu bardzo wdzięczna. Alfie uświadomił nam, że każde z naszych dzieci jest dane przez Boga i błogosławieństwem jest to, że możemy się nimi opiekować. To wielka odpowiedzialność. Czas, kiedy Alfie żył, był najtrudniejszym czasem, przez jaki przeszłam, zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Codziennie potrzebowałam wzmocnienia, a wersety, które często czytałam, to Księga Izajasza 40,28-31, a część z nich brzmi;

„(…) niezgłębiona jest jego mądrość.
Zmęczonemu daje siłę, a bezsilnemu moc w obfitości (…)”

  • Ponieważ Alfie żył, jego rodzice odczuwali Bożą dobroć, miłość i troskę, jak nigdy wcześniej. Było wiele sytuacji, z którymi musieli się zmierzyć. Kiedy byli mocno kuszeni do niepokoju i lęku – mogli przez to przejść tylko dlatego, że gdy zbliżali się do Boga, On zbliżał się do nich. A ponieważ zdarzało się to wielokrotnie, coraz łatwiej było Jemu ufać.

  • Ponieważ żył, jego rodzice coraz bardziej odczuwali, że wszystko inne na tej ziemi jest bezwartościowe w porównaniu z otrzymaniem życia wiecznego.

  • Ponieważ żył, jego rodzice zostali poddani głębokiej próbie i wyszli z niej ze 100% wiarą, że Bóg czuwa i bacznie śledzi każdy najmniejszy szczegół ich życia.

  • I ponieważ żył, jego rodzice i rodzina miała możliwość kochać go i doświadczyć szczególnego rodzaju łaski, która towarzyszyła całkowitej akceptacji tego doskonałego daru, jakim był Alfie, a którego tak łatwo mogli nie mieć, gdyby postąpili zgodnie z zaleceniami lekarzy.

Nie możemy mieć pewności, co było Bożym zamiarem, gdy posłał nam małego Alfiego, ale nie zawsze musimy znaleźć odpowiedzi na największe życiowe pytania. To, co nam pozostaje, to doświadczenia, które na zawsze zostawiają ślad w naszym życiu. Czy przyniosą one pozytywny czy negatywny rezultat, zależy wyłącznie od tego, jak na nie zareagujemy. Nawet tragedie mogą być wykorzystane dla dobra, gdy są przeżywane w wierze.

„Twój pobyt był krótki, ale bardzo się cieszymy, że przyszedłeś. 
Wiemy na pewno, że nigdy już nie będziemy tacy sami. 
Dotknąłeś naszego życia tak, jak tylko ty potrafisz. 
Przybliżyłeś nam królestwo niebieskie”.
(z pieśni Jean Hunter)

Nie wiemy, jak Alfie przeżywał życie. Nie wiemy, czy był świadomy dyskomfortu, ani nawet czy zdawał sobie sprawę z miłości, która go otaczała. „Sednem” wszystkiego było to, że Alfie zbliżył ludzi do Boga. Ponieważ żył, miał duszę i ducha – Bóg go znał. Jezus obiecał, że weźmie dzieci w swoje ramiona i w doskonałym momencie uczynił to dla Alfiego. Być może Alfiemu nie było dane przeżyć „życia” tutaj na ziemi, ale, jak powiedziano rodzicom na jego pogrzebie:

„Daliście mu wieczność…”

Pismo z przekładu Biblia Warszawska. Używane za pozwoleniem. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Ten post dostępny jest w

Wersety Biblijne zaczerpnięte z Biblii Warszawskiej, chyba że zaznaczono inaczej. Copyright © Towarzystwo Biblijne w Polsce 1975. Wszelkie prawa zastrzeżone.