Dlaczego możemy podnieść nasze głowy w nadziei na przyszłość
Jezus mówi nam, że nie powinniśmy się trwożyć tymi, pozornie strasznymi, wydarzeniami, które przychodzą na świat.
Niezależnie od tego, na jakim etapie życia się znajdujemy ani gdzie mieszkamy na tym świecie, niezależnie od stopnia zamożności, wieku, zdrowia czy statusu społecznego, jest pewien wróg, z którym w pewnym momencie życia większość z nas musi się zmierzyć – jest to strach przed przyszłością. Kto z nas nie chciałby całkowicie pokonać tego wroga i otrzymać wewnętrzny pokój? Dla mnie osobiście jest to coś, za czym tęsknię i wiem, że w miarę zbliżania się do Boga w ukryciu, On będzie mi dawał coraz więcej pełni tego pokoju, jako mocną i nieporuszoną skałę pod moimi stopami.
Obecna sytuacja
Kilka lat temu przeprowadziłam się do Azji ze względu na pracę. Na początku tego roku, dobrze znana pandemia koronawirusa uderzyła w tę część świata. Ostre wytyczne oraz kwarantanna miasta na szczęście sprawiły, że stosunkowo mało osób zostało zarażonych wirusem. Był to jednak surrealistyczny czas. Miasto znane z wielkiej gęstości zaludnienia, zgiełku, hałasu i ruchu, niemal zamarło i stało się całkowicie ciche. Ulice były puste. Zapanowała panika, strach i frustracja.
Minęły ponad dwa miesiące i stało się jasne, że wirus znalazł swoją drogę lądową i morską do prawie każdego państwa na tym świecie. W czasie pisania tego artykułu zarażonych zostało już ponad dwa miliony osób, ponad sto tysięcy zmarło, zamknięto granice, państwa zaczęły się izolować, obywatele są poddawani kwarantannie, a cały świat żyje w niepewności, strachu i w wielkim smutku.
Na platformach społecznościowych oraz w mediach ludzie rozważają, czy jest to znak końcowych czasów. Prawdopodobnie ogarnia ich właśnie ten strach, że zbliża się koniec. Jednak niezależnie od tego, jak przerażające mogą się wydawać obecne wydarzenia, Jezus mówi nam, że nie powinniśmy się trwożyć tym, co przychodzi na ten świat. (Ewangelia Mateusza 24,6-8) A w Ewangelii Łukasza 21,28 mówi tak: „Podnieście głowy swoje, gdyż zbliża się odkupienie wasze.”
Dlaczego możesz podnieść swoją głowę
„A ponieważ bezprawie się rozmnoży, przeto miłość wielu oziębnie. A kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony.” (Ew. Mateusza 24,12-13)
Wytrwać oznacza trwać w naszej miłości do Jezusa. Nawet gdy jesteśmy bardzo mocno kuszeni do strachu, tak naprawdę nie mamy się czego bać, jeśli Go miłujemy. „W miłości nie ma bojaźni, wszak doskonała miłość usuwa bojaźń (…)” (I List Jana 4,18). Miłość do Jezusa jest naszą kotwicą, której możemy się bezpiecznie trzymać w każdym czasie i o każdej porze. On nas nigdy nie opuści ani nie porzuci. Te relacje z Jezusem sięgają poza nasze obecne życie – są wieczne.
Wiara mówi o przyszłości. Dopóki żyjemy, jest nadzieja – nadzieja, że wytrwamy do końca i będziemy gotowi, gdy Jezus przyjdzie. Wiara w to doprowadzi nas do nawrócenia ze serca, do radykalnych zmian oraz uporządkowania naszego życia zgodnie z tym, co mówi Słowo Boże. „Jeśli mnie miłujecie, przykazań moich przestrzegać będziecie.” (Ew. Jana 14,15)
Nawet złoczyńca, który zawisł na krzyżu obok Jezusa, wiedział, że dopóki oddycha, może jeszcze wszystko uporządkować. W ostatnim momencie oddał swoje serce Bogu, a Jezus obiecał mu miejsce w raju. Nie wiemy, ile czasu nam zostało, ale wiemy, że mamy go więcej, niż miał ten złoczyńca na krzyżu; więcej czasu, by iść drogą, którą utorował nam Jezus.
Jezus jest pełen miłosierdzia. Wie, co to znaczy być kuszonym. Wie, co to znaczy przechodzić przez ciężkie próby. Był „mężem boleści, doświadczonym w cierpieniu”. (Księga Izajasza 53) Powodem, dla którego postanowił przyjść na ziemię, podczas gdy miał wszystko w niebie, było to, że chciał mieć braci i siostry. Jego miłość do ludzkości jest większa, niż można to wyrazić słowami. On pragnie, by tobie się powiodło! (I List do Tymoteusza 2,4; II List Piotra 3,9)
Dopóki żyjemy, będziemy znajdywać to, co można uczynić lepiej. Nie zniechęcaj się. Jezus nie szuka idealnych ludzi. Nikt z nas nie pasowałby do takiego opisu. On szuka uczniów – tych, którzy są posłuszni temu, co On mówi, których głowy i serca są podniesione w Jego kierunku. Wtedy możemy ufać Bogu i wierzyć, że nasze życie jest w Jego rękach, a koniec naszego życia nie nastąpi ani odrobinę wcześniej, niż powinien.
Mamy dzień dzisiejszy!
Często myślę o tym wyrażeniu: „Nadeszło i przeminęło”. Jest to trochę dziwne wyrażenie, gdyż w zasadzie mówi się, że coś przychodzi jedynie po to, by mogło odejść. Myślę, że jest to tylko kwestią czasu i pandemia koronawirusa zostanie opanowana, a czas izolacji przeminie. Mam nadzieję, że dla większości z nas życie wróci mniej więcej do „normalności”. Czy jednak to wszystko stanie się doświadczeniem, które jest w stanie zmienić moje życie?
Z pewnością jest to wyjątkowy czas, którego nikt z nas, kto to przeżył, nie zapomni. Przestrzegajmy praw i zaleceń nałożonych przez rząd naszego kraju. To również jest część Bożego planu względem nas. Wiele rodzin jest teraz razem w domach. Nie bądźmy jednak zmęczeni sobą nawzajem. Możemy mieć cel, by wytrwać w cierpliwości, dobroci, wdzięczności i zaufaniu do Niego, bez narzekania czy oskarżania otaczających nas osób. Pracujmy nad tym, by mieć dobre myśli względem osób, z którymi mamy do czynienia. Bądź szybki, by przeprosić, jeśli uczyniłeś coś, co zraniło innych. Bądź kreatywny i spraw, aby ten okres był jak najlepszy dla tych, którzy są z tobą w domu. Niech to będzie czas, który otaczające cię osoby będą mile i chętnie wspominać.
Módl się o innych, nie tylko o tych, których znasz, a zwłaszcza o swój rząd oraz pracowników medycznych, którzy pracują odważnie dzień i noc. Jest wielu ludzi, którzy teraz doświadczają ogromnego smutku i bólu. Módl się o nich, mimo że nie znasz ich osobiście. Pomyśl o tych, którzy mogą być samotni, pełni obaw i strachu.
Przede wszystkim wykorzystaj ten czas, by w głębszym stopniu poznać Boga. Poświęć czas, by rozmyślać nad swoim życiem i Słowem Bożym. Być może powinieneś coś uporządkować i kogoś przeprosić? Może coś oskarża twoje sumienie? Właśnie wtedy, gdy jesteś cicho i jesteś chętny, by słuchać, Bóg może najwięcej do ciebie przemawiać. Jeśli dobrze wykorzystasz ten czas, to kiedy się zakończy, będziesz mógł wyjść z niego, jako osoba wewnętrznie zmieniona.
Bóg stworzył wszechświat. Nie ma niczego, czego nie byłby w stanie uczynić, albo co mogłoby Go powstrzymać. On trzyma cały świat w swoich rękach. „Oto narody są jak kropla w wiadrze i znaczą tyle, co pyłek na szalach wagi (…)” (Księga Izajasza 40,15). Czy Bóg nie mógłby zatrzymać tego mikroskopijnego wirusa, zanim ten nie rozprzestrzenił się na całą ziemię? Oczywiście, że mógł. Ale osobiście głęboko wierzę, że On pragnął zatrzymać nas na naszej drodze i obudzić nas na powagę i znaczenie czasu oraz tego, co nadchodzi – wieczności. Wszystko to jest częścią Bożego planu i On ma pełny wgląd w sytuację. Musimy szukać Boga prawdziwym i szczerym sercem. Jeszcze nie nadszedł koniec. W dalszym ciągu mamy czas łaski i to powinno wypełnić nas wielką determinacją, nadzieją i radością!
Wersety Biblijne zaczerpnięte z Biblii Warszawskiej, chyba że zaznaczono inaczej. Copyright © Towarzystwo Biblijne w Polsce 1975. Wszelkie prawa zastrzeżone.