«Wydawało mi się to tak mało istotne»
Indira była zaskoczona, gdy pewnego razu usłyszała, że Jezus jest jedyną drogą do życia pełnego radości, za którym tak tęskniła. Aż w końcu nie potrafiła już dłużej tłumić swojej głębokiej tęsknoty.
Indira była zaskoczona, gdy pewnego razu usłyszała, że Jezus jest jedyną drogą do życia pełnego radości, za którym tak tęskniła. Aż w końcu nie potrafiła już dłużej tłumić swojej głębokiej tęsknoty.
Kiedy po raz pierwszy spotkałam Indirę Jonklaas z Dubaju, nie mogłam uwierzyć, że ma już ponad 60 lat. Gdy porównywałam ją z innymi kobietami w jej wieku, zrozumiałam, że w niej jest coś innego – z jej oblicza promieniowała wewnętrzna radość. Kiedy usiadłam, by wysłuchać jej historii, zastanawiałam się, czy zawsze taka była i czekałam, by dowiedzieć się od niej czegoś więcej.
Indira dorastała na Sri Lance w katolickiej rodzinie: miała normalne dzieciństwo i bardzo zapracowanych rodziców. Ale jako młoda dziewczyna zauważyła, że nie potrafi połączyć nauki w kościele katolickim z codziennym życiem, jakie prowadziła.
Czas upływał i kiedy Indira weszła w dorosłe życie, mogła bardziej rozszerzać swoje zainteresowania. Stała się samodzielna i wybrała drogę intelektualnego rozwoju. W tym czasie spotkała ludzi, którzy wywarli na niej mocne wrażenie. „Chodziłam do klasztoru z irlandzkimi zakonnicami: były takie dobre względem mnie.” Wtedy obudziła się w niej tęsknota za prawdziwym i czystym życiem. „Zauważyłam, że rzeczywiście miałam pragnienie, by czynić dobrze, być dobrą i służyć innym. Jednak w coraz większym stopniu zaczęłam zdawać sobie sprawę, że nie potrafię tego czynić we własnej mocy.”
«Rzeczywiście miałam pragnienie, by czynić dobrze, być dobrą i służyć innym. Jednak w coraz większym stopniu zaczęłam zdawać sobie sprawę, że nie potrafię tego czynić we własnej mocy.»
Szara codzienność
Po roku studiów w Ameryce, Indira przyjechała z powrotem na Sri Lankę, gdzie spotkała Davida, który miał podobne zainteresowania i czuła, że jest „duszą pokrewną”. Niedługo potem pobrali się i od tego czasu zaczęła się „szara codzienność” – jak to ujęła Indira. „Myślę, że małżeństwo było wielkim krokiem w Bożej pracy nade mną. Oboje z Davidem chcieliśmy rządzić, on chciał robić coś na swój sposób, a ja na swój. Można się domyślić, ile mieliśmy sprzeczek.”
Wkrótce Indira i David otrzymali dzieci i wtedy zaczęła w niej narastać tęsknota za czymś więcej. „Chciałam być dobrą matką. Wiedziałam, że bardzo ważne jest stworzenie kochającej się rodziny. Nie mogę powiedzieć, że odczuwałam tęsknotę za Bogiem, ale pragnęłam czegoś więcej dla moich dzieci.”
Pewnego dnia Indira spotkała starych znajomych, małżeństwo, które wróciło do kraju po kilkuletnim pobycie zagranicą. „Moi przyjaciele bardzo się zmienili i zauważyłam, że stało się z nimi coś cudownego. Chciałam mieć to, co oni mieli, ale byłam zaskoczona, gdy dowiedziałam się, że powodem tej zmiany był Jezus. Wydawało mi się tak mało istotne, że to właśnie Jezus miał być tą jedyną drogą do życia i radości, którą oni mieli.”
Jednak przemiana, jaką widziała u swoich przyjaciół pociągała ją i wkrótce udała się na zgromadzenie, na które oni uczęszczali. Odczuwała tęsknotę za Jezusem i pragnęła oddać Mu swoje życie, ale nie chciała podejmować decyzji opartej tylko na uczuciach.
W lipcu 1983 roku Indira przeprowadziła się do Dubaju, gdzie jej mąż, David otworzył firmę. David i Indira zaprzyjaźnili się z pewnym starszym małżeństwem. Byli oni oddanymi chrześcijanami i ich życie wywarło ogromne wrażenie na Indirze i Davidzie. Powoli, ale pewnie Bóg topił w Indirze sprzeciw i twarde serce. W październiku 1988 roku, w trakcie „godziny biblijnej” – spotkania, na które Indira uczęszczała, nie potrafiła już dłużej sprzeciwiać się tęsknocie i oprzeć pragnieniu w swoim sercu. „Podczas modlitwy otworzyłam usta i powiedziałam: Jezu, potrzebuję Ciebie w moim życiu!” Później zaczęłam czytać Biblię i modlić się, a Słowo Boże stało się dla mnie zrozumiałe i bardzo żywe. Rzuciłam się w Słowo i zaangażowałam we wszystko, co się działo w Zborze, do którego uczęszczałam. Czymś cudownym było doświadczyć przebaczenia wielu moich grzechów i rozpocząć nowe życie w Jezusie.”
Kiedy Indira częściej czytała Słowo Boże, zaczęła stawiać znaki zapytania w wielu sprawach, o których słyszała. „Bardzo dużo mówiono o dobrobycie – o tym, że Bóg chce byśmy byli bogaci na tym świecie i że prawdziwi uczniowie nie chorują.” Nie potrafiła tego zrozumieć w porównaniu z tym, co czytała o Apostole Pawle, o jego życiu i życiu innych apostołów opisanych w Biblii. Gdyby to tłumaczenie ewangelii było właściwe, to apostołowie musieliby żyć w wielkim dobrobycie, prowadzić życie bezproblemowe i być bardziej błogosławieni od innych.
Indira zaczęła więc szukać czegoś innego, ewangelii, która zaspokoiłaby tęsknotę w jej sercu.
«To nie nauka zabierze cię do nieba: ale twoje życie»
„W tym czasie podjęłam nową pracę” – opowiada Indira. „Już w pierwszym dniu pojawiła się obok mojego biurka uśmiechnięta twarz. Ta osoba wiedziała, kim jestem, ponieważ widzieliśmy się na nabożeństwach, gdzie wcześniej uczęszczałam. Kolega z pracy postanowił porozmawiać ze mną o Słowie Bożym i o tym, co Bóg zdziałał w jego sercu.” Wreszcie Indira zaczęła otrzymywać odpowiedzi na wiele swoich pytań. Ba! Nawet więcej: kolega pomógł jej nie dzięki szczególnej znajomości Biblii, lecz dzięki temu, że żył życiem, o którym Biblia mówiła.
„Zaprosił mnie na nabożeństwa, na które uczęszczał i zostałam bardzo, ale to bardzo uchwycona. Wiedziałam, że to zwiastowanie jest prawdziwe.”
…kolega z pracy pomógł jej nie dzięki szczególnej znajomości Biblii, lecz dzięki temu, że żył życiem, o którym Biblia mówiła
Wreszcie Indira znalazła to, za czym tęskniła – Słowo Boże zwiastowane przez tych, którzy według niego żyli! Gdy zapytałam ją, skąd wiedziała, że to było właściwe miejsce, odpowiedziała prosto: „Tutaj zobaczyłam, że moja własna natura, grzech, który we mnie mieszka, jest powodem wszelkich moich problemów. Gdy w danej okoliczności jestem cierpliwa i wytrzymam, zamiast tego, by postępować według własnej woli, wtedy nadejdzie zwycięstwo i radość. Spotkałam wielu chrześcijan, byłam w wielu kościołach i jestem przekonana, że to nie nauka zabierze cię do nieba, lecz twoje życie.”
Osobiście poznałam Indirę jako osobę, która promieniuje, jest zawsze radosna i pełna troski o innych. Ale to było zdecydowanie coś więcej niż tylko dobre nastawienie do ludzi, których znała i „ludzka troska o drugich”. Kolejne jej słowa są tego potwierdzeniem. „To grzech, który mieszka w mojej naturze, moja własna wola, czyni ze mnie trudną osobę. Otrzymałam pomoc od Boga i nadal ją otrzymuję, by nie postępować według moich grzesznych skłonności. To nie inni powinni się zmieniać z powodu mojej osobowości: to ja powinnam się zmienić. Kiedy zapieram się grzesznych pożądliwości, które mieszkają w mojej naturze, wtedy naśladuję Jezusa i krok po kroku Jego natura staje się moją” (II List Piotra 1,3- 8).
Kiedy pytam ją dlaczego zawsze jest taka radosna, odpowiada: „Bardzo często mnie o to pytano. Jestem szczęśliwa z powodu ewangelii, ponieważ stała się ona moim życiem.”
Jestem szczęśliwa z powodu ewangelii, ponieważ stała się ona moim życiem.
Mogę powiedzieć, że widziałam ewangelię w życiu Indiry. Jest przepełniona tym życiem tak, że cnoty Chrystusowe wypływają z jej serca, promieniują z jej oblicza i mają dobry wpływ na innych wokół niej. To JEST prawdziwa radość!
Wersety Biblijne zaczerpnięte z Biblii Warszawskiej, chyba że zaznaczono inaczej. Copyright © Towarzystwo Biblijne w Polsce 1975. Wszelkie prawa zastrzeżone.