Zdecydowałem, że chcę zostać uczniem
Co motywuje kogoś do tego, by zrezygnować ze swojej własnej woli?
Uczeń to ktoś, kto zawsze, w każdej sytuacji życia, wybiera czynić Bożą wolę i sprzeciwia się swojej własnej woli. (Ew. Łukasza 25,33)
Jezus powiedział: „… wszakże nie moja, lecz twoja wola niech się stanie.” (Ewangelia Łukasza 22,42) Tylko ty możesz o tym zadecydować – ja właśnie tak uczyniłem i postanowiłem zostać uczniem.
Pierwszy krok
Kiedy byłem jeszcze dzieckiem, razem z innymi chłopcami ze Zboru pojechaliśmy – w ramach klubu zainteresowań – na wycieczkę. Graliśmy w piłkę nożną, a wieczorem mieliśmy ognisko i słuchaliśmy opowieści biblijnych.
W pewien sobotni wieczór siedzieliśmy w kółku i słuchaliśmy, jak jeden z opiekunów mówił o tym, by żyć dla Jezusa. Później zapytał, czy ktoś z chłopców chciałby coś powiedzieć. Mój przyjaciel, kilka lat starszy ode mnie, zaraz wstał, ale zamiast coś powiedzieć, poprosił, by się o niego modlono.
Po nim inni zrobili to samo, i modlono się osobiście za każdego z nas. Szybko zrobiło się nabożeństwo modlitewne.
Ja nie byłem taki pewny, o co w tym wszystkim chodzi, ale czułem, że jest to szczególna możliwość, której nie chciałem zaprzepaścić. Zapytałem jednego z odpowiedzialnych braci, czy może się modlić razem ze mną: „Miły Jezu, pomóż mi żyć dla Ciebie, niewiele teraz rozumiem, ale pomóż mi czynić to, gdy już to zrozumiem.” Nie mogę powiedzieć, że byłem wtedy uczniem, ale położyłem pierwszy kamień pod fundament życia chrześcijańskiego. Jeżeli ten pierwszy kamień – to zdecydowane postanowienie, nigdy się nie zmieni, to będzie miało wieczne znaczenie.
Do czasu, aż zacząłem dorastać …
Jako nastolatek zdałem sobie sprawę, że nie jestem taki „dobry”, jak mi się wydawało. Szybko traciłem panowanie nad sobą, byłem niesamowicie arogancki i stałem się awanturnikiem.
Wierzyłem w to, że moje grzechy zostały mi przebaczone. Jednak jako nastolatek czyniłem rzeczy, które zasmucały innych wokół mnie i byłem dręczony przez nieczyste myśli, których się wstydziłem. To mnie złościło. Nie miałem chęci, by grzeszyć, ale czułem, że nie mogę pomóc sam sobie. Otrzymałem osobistą urazę do szatana, ponieważ czyniłem i myślałem o rzeczach, których później żałowałem. Wtedy zdecydowałem, że obojętnie, co się stanie, nigdy świadomie nie chcę czynić czegoś lub myśleć o czymś, co wiedziałem, że jest złe. To był mój osobisty sposób zemsty na szatanie.
Wtedy zdecydowałem, że obojętnie, co się stanie, nigdy świadomie nie chcę czynić czegoś lub myśleć o czymś, co wiedziałem, że jest złe.
Pamiętam bardzo wyraźnie, że to postanowienie dało mi ogromne i nieoczekiwane uczucie pokoju. Pomimo tego, że nadal zdarzało się, że czyniłem rzeczy, których później żałowałem, nie czułem się już potępiony i oddalony od Boga. W zamian czułem smutek, który prowadził mnie bliżej Boga. (II List do Koryntian 7,11) Myślę, że natknąłem się na jedną z największych tajemnic ewangelii: „ A jeśli czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który mieszka we mnie.” (List do Rzymian 7,20) Chciałem czegoś innego, niż tylko „grzech, który we mnie mieszka”.
Modliłem się serdecznie do Boga, bym mógł zostać uwolniony od grzechu, który widziałem w sobie samym. Czułem się szczególnie związany przez nieczyste myśli, ponieważ różnica pomiędzy pokuszeniem, a grzechem w myślach, nie była dla mnie zbyt wyraźna. Ale z czasem doszedłem do wiary, że jest możliwe dla mnie dojść do zwycięstwa na tym grzechem, który w sobie znalazłem.
Wielka decyzja
Kiedy miałem około 15 lat, wziąłem udział w Chrześcijańskiej Konferencji Młodzieżowej w Somerset w Anglii. Doświadczyłem już trochę, co znaczy mieć zwycięstwo nad grzechem w jednej dziedzinie, ale tęskniłem za czymś więcej. Gdy na konferencji słuchałem przemów braci, uwierzyłem, że przez posłuszeństwo Duchowi jest możliwe również dla mnie, dojść do doskonałego zwycięstwa nad grzechem. Wiedziałem, że nie od razu osiągnę zwycięstwo nad wszelkim grzechem, który mieszka we mnie, ale krok po kroku, w miarę jak przychodzą pokuszenia i zobaczę coś z tego, co jest złe we mnie. Zwycięstwo nad tym grzechem, o którym wiedziałem, ale także nad tym, o czym jeszcze nie wiedziałem, ale byłem pewny, że Jezus mi objawi, gdy będę wstępował w Jego ślady. Doszedłem do wiary, że jeżeli oddam się Bogu całkowicie, by czynić Jego wolę we wszystkich okolicznościach życia, to dojdę do zwycięstwa nad każdym pokuszeniem. (II List do Korynt. 2,14)
Pan Jezus powiedział: „Jeśli kto chce pójść za mną, niechaj się zaprze samego siebie i bierze krzyż swój na siebie codziennie, i naśladuje mnie”. (Ewangelia Łukasza 9,23) Ten „codzienny krzyż” oznacza, że wszelkie chęci i skłonności do grzechu zostają odrzucone i „umartwione” zanim popełnię grzech. Apostoł Paweł wyjaśnia to w ten sposób: „A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje wraz z namiętnościami i żądzami”. (List do Galacjan 5,24)
Werset, który zabrałem ze sobą z tego weekendu, był taki: „ Albowiem ja przez zakon umarłem zakonowi, abym żył Bogu. Z Chrystusem jestem ukrzyżowany; żyję więc już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus; a obecne życie moje w ciele jest życiem w wierze w Syna Bożego, który mnie umiłował i wydał samego siebie za mnie”. (List do Galacjan 2,19-20)
„Z Chrystusem jestem ukrzyżowany ...” Przez wiarę umieram razem z Jezusem. Nie śmiercią fizyczną, ale umieram dla grzechu.
„… żyję więc już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus.” Jeżeli w chwili pokuszenia wybieram Bożą wolę zamiast swojej własnej woli, czyż ten werset nie staje się wtedy prawdą we mnie? „Ja” (moja własna wola) już dłużej nie żyje. W zamian we mnie żyje Chrystus. Moje naturalne, grzeszne skłonności nie otrzymują miejsca, by wyrastać i się rozwijać. Wybrałem Bożą wolę i umieram dla grzechu. To było świadectwem Apostoła Pawła, a teraz to będzie także moje świadectwo.
Dlatego jestem uczniem
Nie czułem, by grzeszenie było czymś, co pragnąłem robić, ale musiałem zrezygnować z własnej woli, jeżeli chciałem być uczniem. Tęsknota za uwolnieniem od grzechu była przyczyną, że stałem się uczniem! Zdałem sobie sprawę z tego, że moja „własna wola”, moje pragnienia, pożądliwości, chęci i skłonności były skażone i to, by się im poddać, byłoby wieczną stratą zarówno dla mnie samego, jak i dla ludzi wokół mnie. Dlatego też każdego dnia, we wszystkich sytuacjach życia, kiedy znajduję coś z mojej egoistycznej natury, wybieram to, by czynić Bożą wolę, zamiast mojej.
Cieszę się z wielu rzeczy, takich jak np. wieczne życie, że znam Jezusa i mam społeczność ze świętymi. Ale przyczyną tego, że byłem chętny całkowicie i zupełnie zrezygnować z mojej własnej woli we wszystkich aspektach życia było to, że zobaczyłem ogromną możliwość, by w czasie mojego życia tutaj na ziemi zostać zupełnie uwolnionym od grzechu i uchwyciłem się tego obiema rękami..
.
Wersety Biblijne zaczerpnięte z Biblii Warszawskiej, chyba że zaznaczono inaczej. Copyright © Towarzystwo Biblijne w Polsce 1975. Wszelkie prawa zastrzeżone.