Ile punktów mam odhaczyć?

Ile punktów mam odhaczyć?

Gdyby istniała lista określająca „dobrego człowieka,” mogłabym ją z powodzeniem wypełnić…

6 min ·

Jestem dobrą osobą – na papierze

Czasem zaglądam na stronę Facebooka naszego miasta. Strona ta została założona w celu przekazywania różnych lokalnych informacji – takich jak na przykład nieprzejezdne drogi, godziny otwarcia sklepów, skradzione rowery czy zagubione psy – bardzo przydatne wiadomości. Jednak mieszkańcy nie zadowalają się jedynie otrzymywaniem informacji. Zazwyczaj każdy wpis przyciąga osoby, które pragną w dobitny sposób wyrazić swoje zdanie czy opinię, a to bardzo szybko przeradza się w gorącą dyskusję i w emocjonalne kłótnie. Z tego dowiedziałam się dwóch rzeczy:

  1. W jaki sposób zirytowani ludzie podchodzą do drobnych problemów.

  2. Jaka jest ogólnie przyjęta opinia o „dobrym człowieku".

Wygląda na to, że jeśli ofiarujesz swoje pieniądze na cele charytatywne, ostrożnie włączasz się do ruchu i nie wymuszasz pierwszeństwa na drodze, posiadasz psa lub kota i zawsze segregujesz śmieci, oddając plastiki do recyklingu, wtedy jesteś dobrym człowiekiem. Poprzeczka jest więc ustawiona dosyć nisko.

Według tych kryteriów, mogę zaliczyć sobie wiele „dobrych” punktów, więc egzamin na dobrego człowiek mam zdany. Dodatkowo nigdy nie byłam aresztowana, płacę rachunki i nie krzyczę na ludzi na ulicy. Gdybym miała oceniać samą siebie według opinii innych, myślę, że zostałabym określona mianem porządnego człowieka. Jeśli użyjemy tych samych kryteriów wobec innych osób w moim mieście, wtedy okaże się, że wielu z nich to dobrzy ludzie, ponieważ oni również mogą zaliczyć sobie wiele z tych punktów.

Problem polega na tym, że ocena tego, co jest dobre, jest wystawiana przez ludzi. Każdy kraj i każda społeczność ma swój własny zbiór wartości odnośnie tego, co jest właściwe i godne pochwały. Chociaż to może się różnić zależnie od kultury i narodu, a nawet od pokolenia, to istnieje jedna rzecz, która pozostaje zawsze niezmienna; wszystkie te opinie oparte są na tym, co ludzie widzą i słyszą.

Kto ma decydować?

Pod powierzchnią

A co jeśli istnieje Stwórca, który zna nas lepiej, niż my sami i który rozumie nasze motywy i to, czym się kierujemy i o czym myślimy?

Jeśli nie ma Stwórcy, wtedy mogę sobie myśleć, co chcę i w dalszym ciągu wyglądać na dobrego człowieka. Mogę być dobrą osobą „na papierze”, ale wewnątrz być zgorzkniała i urażona, pełna zazdrości, opowiadać kłamstwa i twierdzić, że moje motywy są dobre, podczas gdy takie nie są.

Jeśli jednak wierzę, że istnieje Bóg, który widzi i rozumie moje najgłębsze myśli i mimo to zadowalam się tym, że wyglądam dobrze przed ludźmi – wtedy jestem hipokrytką.

Jeśli rzeczywiście poznamy Boga, wtedy zaczynamy patrzeć na samych siebie w nowy sposób, a On objawia nam krok po kroku to, jakimi jesteśmy. Bóg pokazuje nam i obiera nas z naszej natury, jak warstwy cebuli. Gdy dostrzeżemy nasze podstępne motywy, samozadowolenie, poczucie, że coś znaczymy, powinniśmy to znienawidzić. To jedna z tych rzeczy, o których Jezus mówił najbardziej dobitnie.

„Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, że podobni jesteście do grobów pobielanych, które na zewnątrz wyglądają pięknie, ale wewnątrz są pełne trupich kości i wszelakiej nieczystości.” (Ew. Mateusza 23,27)

To nie ateista jest hipokrytą. To wierzący chrześcijanin, który jest leniwy, obojętny i zadowala się „pobielanym” stylem życia oraz pozycją społeczną w kościelnej społeczności .

Pobielany chrześcijanin?

Po raz pierwszy zdałam sobie sprawę z tego, że jestem „pełna trupich kości,” chociaż byłam chrześcijanką od wielu lat. Gdy byliśmy młodzi, razem z mężem szybko zostaliśmy wybrani na przełożonych młodzieży w kościele baptystów. Byliśmy we właściwym wieku, bez ograniczeń, nie mieliśmy dzieci, za to sporo czasu do poświęcenia – byliśmy „doskonali.” To, czego nie wiedzieli o nas starsi, którzy nas wybrali, było ukryte. Kłóciliśmy się w drodze na każde nabożeństwo, a gdy byliśmy w kościele, uwielbialiśmy Pana i uśmiechaliśmy się do innych, by od razu po wyjściu z kościoła wrócić do złośliwych kłótni, i tak całą drogę, aż do domu.

Co nam pomogło i wybawiło nas od tego, by pozostać „pobielanym grobem”? To, że zaczęliśmy czytać, co faktycznie jest napisane w Biblii, zamiast tego, by tylko myśleć, co tam jest napisane. Przestaliśmy wybierać sobie nasze ulubione wersety o błogosławieństwach i zbawieniu, a zaczęliśmy czytać o tym, jacy jesteśmy naprawdę. Na przykład werset taki, jak ten:

“A bądźcie wykonawcami Słowa, a nie tylko słuchaczami, oszukującymi samych siebie. Bo jeśli ktoś jest słuchaczem Słowa, a nie wykonawcą, to podobny jest do człowieka, który w zwierciadle przygląda się swemu naturalnemu obliczu; bo przypatrzył się sobie i odszedł, i zaraz zapomniał, jakim jest.” (List Jakuba 1:22-24)

Zamiast kłótni i obwiniania siebie nawzajem, każde z nas zaczęło osądzać samego siebie i dostrzegać, co było powodem naszych złych reakcji. Zaczęliśmy być świadomi tego, co musimy zmienić w sobie samych, zamiast próbować osądzać i zmieniać jeden drugiego. A przede wszystkim zaczęliśmy używać Słowa Bożego, jako pomocy, by uwolnić się od naszej natury.

Czterdzieści lat później, kiedy dawno temu zrezygnowaliśmy z tego, by wyglądać dobrze przed ludźmi, przez Bożą łaskę jesteśmy wolni od „wybielania” samych siebie.

„Bo Słowo Boże jest żywe i skuteczne, ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić zamiary i myśli serca; i nie ma stworzenia, które by się mogło ukryć przed nim, przeciwnie, wszystko jest obnażone i odsłonięte przed oczami tego, przed którym musimy zdać sprawę.” (List do Hebrajczyków 4,12-13)


Obejrzyj interesujący film o Petterzktóry pewnego dnia budzi się i zdaje sobie sprawę, że dotychczas był chrześcijaninem – hipokrytą.
Być może poniższe artykuły również cię zainteresują:

Czy możliwe jest zawsze być "dobrym"?

Czynić dobrze nie ustawajmy

Good human qualities or the virtues of Christ?

Wersety Biblijne zaczerpnięte z Biblii Warszawskiej, chyba że zaznaczono inaczej. Copyright © Towarzystwo Biblijne w Polsce 1975. Wszelkie prawa zastrzeżone.