Coś, co muszę zrozumieć, kiedy po prostu tego nie rozumiem

Coś, co muszę zrozumieć, kiedy po prostu tego nie rozumiem

W sytuacjach, w których pytałam: „Dlaczego muszę przez to przechodzić?” nauczyłam się czegoś cennego i wartościowego.

6 min ·

Mam tendencję, by zadawać pytania „dlaczego? o wszystko – czasami czuję się, jak dwuletnie dziecko! Od czasu do czasu pytam również o to, co mnie akurat spotyka. „Dlaczego muszę przechodzić przez tę lub tamtą sytuację?” Jednak właśnie w tych sytuacjach uczę się czegoś wartościowego.

Jako istota ludzka, jestem bardzo krótkowzroczna. Pojmuję wiele rzeczy w kategoriach mojej perspektywy i tego, co ma dla mnie sens. Widzę okoliczności przez pryzmat własnych soczewek.

W życiu napotykam wiele sytuacji, których po prostu nie rozumiem: choroby, trudności finansowe, niezrozumienie czy odrzucenie przez innych, utrata kogoś bliskiego, itd. Nie potrafię odłożyć tych doświadczeń na bok i stale być „szczęśliwą i beztroską”. Jednak wiem, że Bóg doskonale zna te sytuacje i trzyma wszystko w swoich rękach oraz pragnie, bym czegoś się przez to nauczyła!

Wszystko dzieje się z jakiegoś powodu

Bóg jest wszechwiedzący. Rozumie wszystko doskonale i całkowicie pod każdym względem. Zna myśli i zamiary serca każdego człowieka. On mnie stworzył i dokładnie wie, jaką osobą jestem. „Ty (…) wiesz dobrze o wszystkich ścieżkach moich. Jeszcze bowiem nie ma słowa na języku moim, a Ty, Panie, już znasz je całe.” (Psalm 139,1-24) I wie też, że mam ciało, w którym nie mieszka nic dobrego. A chociaż wie o mnie wszystko, powołał mnie do życia, które rozwija się i wzrasta w uświęceniu. Jednak ten rozwój może nastąpić jedynie wtedy, gdy rozumiem, w jaki sposób mogę wykorzystać te sytuacje, by osiągnąć cel.

Stopniowo, krok po kroku Bóg pokazuje mi obszary, gdzie coś jest nie takie, jak powinno być; i musi być zmienione. Nawet jeśli nie rozumiem „dlaczego?”, Bóg używa różnych okoliczności, aby mi pomóc zobaczyć moją prawdziwą naturę. Rzeczywiście muszę się „uniżyć”, by przyznać się do prawdy o sobie samej. Ale gdy przyznam się i miłuję prawdę o sobie samej – wtedy Bóg może wykonać swoje dzieło w moim życiu.

Być może chciałabym, żeby moje okoliczności były inne, ale w miarę rozwoju i postępu w moim życiu, zaczynam dostrzegać i rozumieć coraz więcej, jakie są Boże zamiary. Być może sytuacja, którą w danym momencie uważałam za „trudną”, w rzeczywistości doprowadziła mnie do dużo większej potrzeby oraz pogłębiła moje relacje z Bogiem i wzmocniła zaufanie do Niego. A może zobaczyłam coś w sobie samej, co zostało „objawione” w danej chwili – jak zatroskanie czy pycha? Jeżeli widzę to, wtedy mam możliwość nad tym zwyciężyć i zostać przekształconą.

Muszę stać się jak Jezus

Jezus przyszedł na ziemię, ponieważ pragnął mieć braci i siostry. (List do Rzymian 8,29; Ew. Jana 20,17; List do Hebrajczyków 2,12) Inna metafora opisuje to jako: „Jego oblubienica” (Objawienie Jana 19,7-9; II List do Koryntian 11, 2; Ew. Jana 3,29) Chciał mieć ludzi, z którymi mógłby dzielić Królestwo Niebios. (List do Rzymian 8,16-17; I List Jana 3,2) Jeśli chcę pasować i być dla Niego odpowiednim  towarzyszem, muszę iść tą samą drogą, którą On szedł. Muszę również uniżać samą siebie i pozwolić Bogu, by wykonywał we mnie swoje dzieło w taki sam sposób, jak pracował z Jezusem za dni Jego życia tutaj na ziemi. (List do Hebrajczyków 5,7-9)

W praktycznym sensie oznacza to, że jestem posłuszna Słowu Bożemu tak, że ono staje się życiem we mnie. Tam, gdzie wcześniej byłam dręczona czymś, co nie miało nic do czynienia z Bożym Królestwem (obawy, niepokój, nieczyste myśli, samolubstwo, pycha, itd.) mogę robić postępy, by doskonale pasować do Jego Królestwa (wiara i całkowite odpocznienie w Bogu, doskonała czystość, język bez podstępu i zdrady, prawdziwa pokora, itd.) Jezus był czysty i doskonały na wskroś, więc jeśli chcę pasować do Niego, jako Jego Oblubienica, muszę również czynić postępy na tej drodze. (Ew. Mateusza 5,48; List do Hebrajczyków 5,9)

Nie jakobym już to osiągnął albo już był doskonały, ale dążę do tego, aby pochwycić, ponieważ zostałem pochwycony przez Chrystusa Jezusa.” (List do Filipian 3,12)

Bóg zna mnie tak dobrze, że doskonale wie jakie zewnętrzne sytuacje i okoliczności doprowadzą mnie do tego celu! On wszystko planuje w absolutnie idealny sposób; dokładnie tak, jak tego osobiście potrzebuję! (List do Rzymian 8,28)

Zaufaj Panu z całego swojego serca

Na naszej drodze pojawia się wiele sytuacji, w których potrzebne jest racjonalne myślenie, ale gdy zaczyna to budzić wątpliwości i niepokój, wtedy jest oczywiste, że idę niewłaściwą ścieżką.

Zaufaj Panu z całego swojego serca i nie polegaj na własnym rozumie!”(Przypowieści Salomona 3,5). Często myślę o tym wersecie w powiązaniu z moją tendencją do zbyt długiego rozmyślania nad różnymi sprawami. Gdy czegoś nie potrafię zrozumieć, po prostu muszę przyznać, że tego nie wiem. Jednak Bóg wie i ma doskonałą kontrolę nad wszystkim! Nie jest krótkowzroczny, więc mogę być zupełnie pewna, że On rozumie wszystko i doskonale wszystkim kieruje. (Psalm 147,5; Księga Izajasza 55)

Bóg od samego początku zna odpowiedzi na wszystkie moje pytania „dlaczego?”, ale musi pracować ze mną stopniowo, krok po kroku. Jak ojciec uczący swoje dziecko, Bóg także nie mówi nam od razu wszystkiego, co powinniśmy wiedzieć! Byłoby to zbyt przytłaczające i mało skuteczne. On daje mi coraz większe światło na sprawy, które muszą się zmienić w moim życiu – na tyle, na ile jestem w stanie znieść. A jeśli uniżam się pod Jego mocną ręką, jestem posłuszna Jego Słowu i prowadzeniu w moim życiu, wtedy czynię postępy na drodze uświęcenia. Dla mnie osobiście to życie jest niesamowicie ekscytujące i bardzo się cieszę, że w prostej wierności mogę iść naprzód tą drogą!

Lecz teraz, Panie, Ty jesteś naszym Ojcem, my jesteśmy gliną, a Ty naszym Stwórcą i wszyscyśmy dziełem twoich rąk!” (Księga Izajasza 64,8)

Wersety Biblijne zaczerpnięte z Biblii Warszawskiej, chyba że zaznaczono inaczej. Copyright © Towarzystwo Biblijne w Polsce 1975. Wszelkie prawa zastrzeżone.